Adam Malysz: "Wpadłem w próżnię"
Adam Małysz:
- Ten konkurs to była loteria. Jeszcze na dwie godziny przed zawodami wydawało się, że nie dojdą do skutku. Nagle wiatr trochę przycichł, ale najgorsze było to, że wiał z różnych kierunków. W moim skoku wiatr mi nie pomógł, początkowo miałem nawet niezłe noszenie, ale w końcówce skoku wpadłem w próżnię, nie było noszenia i lądowałem na 125 metrze. Nie robię z tego tragedii, wiem, że tak jest w skokach, raz fortuna jest z tobą, raz przeciwko tobie.
Wszyscy tutaj cieszą się, że konkurs choć w okrojonej wersji zdołano przeprowadzić. Ja czuję niedosyt. Jestem jednak nadal liderem PŚ. To cieszy, ale wystarczy spojrzeć na klasyfikację, jest szalenie ciasno, goni mnie duża grupa skoczków.
Marcin Bachleda:
-Warunki na skoczni były zmienne, cały czas powiewało z różnych stron. Powiem szczerze, że nie liczyłem, że dojdzie do tego konkursu. Byliśmy już zrezygnowani, gdy przyszła wiadomość, że jednak zawody odbędą się. Trzeba było od nowa robić rozgrzewkę, koncentrować się. To w jakimś stopniu odbiło się na mojej dyspozycji. Dlatego w tych okolicznościach mogę być zadowolony ze swego skoku na 118,5 metra i ze zdobycia kilku punktów za 25. lokatę. Teraz mamy przez kilka dni trenować w Neustadt, liczę, że ustabilizuję swoją formę.