Maciej Kot: "Czuliśmy, że są szanse na dobry wynik"
Maciej Kot, który z niezłej strony pokazał się w konkursie indywidualnym Mistrzostw Świata w Lotach Narciarskich, podobnie jak i inni zawodnicy, czuje spory niedosyt w związku z odwołaniem niedzielnej rywalizacji drużynowej.
- Patrząc na to co się dzieje to trzeba powiedzieć, że nie było sensu przeprowadzać tego konkursu. Gdyby była ładna pogoda to byśmy chętnie skakali przede wszystkim dla polskiej publiczności, która tak licznie się tu zjawiła no i dla samych siebie, bo czuliśmy, że są dziś szanse na dobry wynik. Ale w takich warunkach na pewno nie było sensu skakać i nikt od rana nie miał nadziei, że coś się tu dzisiaj odbędzie - powiedział nam Maciej tuż przed wyjazdem z Harrachova.
- W tym sezonie były tylko dwa mamuty i to te dwa najmniejsze, bo i Kulm i Harrachov to są skocznie, na których 200 metrów to jest bardzo dobry wynik. Tych lotów nie było zbyt wiele, trochę mnie dziwi rozdawanie Kryształowej Kuli za jeden weekend lotów w Kulm. Na szczęście w przyszłym sezonie będzie ich więcej, mam nadzieję, że zdążą z Planicą i finał będzie miał miejsce na przebudowanej skoczni w Planicy - powiedział polski skoczek.
- Do zawodów w Planicy, jak do każdych innych, będziemy się przygotowywać na 100%. Teraz czeka nas podróż do domu, jutro będzie taki luźniejszy dzień, odnowa biologiczna, a na wtorek mamy zaplanowane treningi. W planie jest skocznia, ale też wiadomo jaka pogoda jest w Zakopanem, w Szczyrku i Wiśle, więc może ten trening nie wypalić. Mamy przygotowany na to plan awaryjny. No a potem już wyjazd do Planicy - opowiada Maciek.
- Planica to wyjątkowe miejsce. Tam się jeździ też w nagrodę za cały sezon. W ostatnim konkursie, w niedzielę, startuje najlepsza "30" klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Atmosfera jest tam wspaniała, taka luźniejsza. Można inaczej do tego wszystkiego podejść, poznać nowych, ciekawych ludzi. Ale trzeba też walczyć do końca. Troszkę inaczej będzie w tym roku, bo nie ma skoczni mamuciej i przez to sama formuła zawodów będzie inna, ale to nie przeszkodzi jakoś w tym święcie. Oby dopisała pogoda, oby dopisali kibice, no i oby dopisała forma, bo chciałoby się pozytywnym akcentem zakończyć ten sezon - dodał dziesiąty skoczek mistrzostw w Harrachovie.
- W moim przypadku jest jeszcze możliwość przesunięcia się o jedno, może dwa miejsca do góry w klasyfikacji generalnej. Najbardziej cieszyłbym się gdyby na koniec sezonu udało mi się stanąć w końcu na podium. To może być dla mnie takim cichym celem - zaryzykować, dać z siebie 100% i jeżeli to będzie ten dzień to może się uda - zakończył optymistycznie reprezentant Polski.
autor: Adrian Dworakowski, źródło: Informacja własna weź udział w dyskusji: 14