Maciej Kot: "Nie będzie monotonii"
Maciej Kot po finałowym konkursie w Planicy był stosunkowo zadowolony z całego sezonu zimowego. 22-latek z Zakopanego przyznaje również, że była to długa i ciężka zima.
- Warunki w niedzielę były trudne, być może dało się skakać, ale na pewno nie było to przyjemne. Wszystko było mokre, tory najazdowe były poprawiane przed każdą serią, ale i tak ciężko było dojechać w stabilnej, aktywnej pozycji. Wygrali jednak najlepsi - powiedział w wywiadzie dla TVP zawodnik AZS-u Zakopane.
"Teraz chciałoby się odpocząć. Pewnie ludzie myślą, że teraz miesiąc odpoczynku, a my wracamy do domu i od poniedziałku znowu do roboty. Są treningi, roztrenowanie, zaczynają się studia, konferencje prasowe. Najbliższy miesiąc będzie być może nawet cięższy niż poprzednie. Będzie pełno eventów, na których trzeba się będzie pokazać, do tego sesja zimowa i letnia. Nie będzie monotonii, ale odpoczynku też nie - zaznaczył Maciej Kot.
"Na pewno był to ciężki sezon. Nie dość, że był długi, to do tego bardzo intensywny. Odpuściliśmy właściwie tylko Sapporo. Nie było właściwie żadnych przerw, a do tego nie pomagały nam warunki pogodowe. Wiele konkursów było trudnych, a pomiędzy nimi nie było warunków do treningu" - mówił Maciej Kot dla Sport.onet.pl.
"Obiektywnie patrząc, to był to najlepszy sezon w mojej karierze. Może tych punktów Pucharu Świata jest mniej niż w ubiegłym sezonie, ale patrząc na poziom sportowy i stabilność formy to na pewno było lepiej. Gdyby nie ten czarny weekend w Lahti, kiedy nie wszedłem do konkursu, to punktowałbym w każdych zawodach. Był taki moment w sezonie, kiedy tylko ja i Peter Prevc byliśmy zawodnikami punktującymi w każdym konkursie. To świadczy o tym, że ta forma była równa. Szkoda, że nie było wyskoków w postaci podium. Głównym celem były jednak igrzyska olimpijskie. Tam zrealizowałem jeden cel. Delikatną porażką dla nas był chyba konkurs drużynowy. Chcieliśmy wrócić z medalem. To był też taki mój indywidualny cel, którego nie udało się zrealizować. Na mistrzostwach świata w lotach zrealizowałem cel, bo byłem w dziesiątce. W Pucharze Świata nie zdołałem wskoczyć do dziesiątki, a to był mój cel minimum na ten sezon" - podsumowuje Kot.
"Wielu zawodników swoje największe sukcesy zaczęło odnosić w wieku 25 lat. Mam nadzieję, że tak będzie też ze mną. Przez tych kilka ostatnich lat dużo się nauczyłem. Wiem, co robię i wiem, czego chcę. Dojrzałem jako zawodnik. Teraz trzeba tylko cierpliwie czekać na swój moment" - uważa nasz reprezentant.
"Potrafię cieszyć się z wyników, choć w tym sezonie nie było zbyt wielu okazji. Czasami może mam zbyt duże ambicje i nie osiągam wyznaczonego celu. Często zaraz po zawodach przeprowadzam chłodną analizę i nie zawsze jestem zadowolony. Kiedy emocje jednak opadną, to potrafię się uśmiechać. Zresztą w ogóle jestem wesołym facetem. Cieszy mnie to, że niektórzy ludzie nie patrzą na mnie przez pryzmat tego, jaki jestem w telewizji, tylko, jaki jestem prywatnie" - kontynuuje zakopiańczyk.