Tajemnica sukcesu norweskich skoczków
Drużyna Norwegii, którą dwa lata temu oglądalismy na skoczniach nie budziła niczyjego zainteresowania. Skakali przeciętnie albo źle. W zeszłym sezonie norweski związek zatrudnił nowego trenera, a był nim Mika Kojonkoski- główny szkoleniowiec ekipy fińskiej.
Dziennikarze TVP zgrabnie określili nowe zjawisko na skoczniach "gang Kojonkoskiego". Co mówią o sobie członkowie tego osobliwego gangu, o swoich sukcesach i ich przyczynach?
Roar Ljoekelsoey, kapitan drużyny nie ma watpliwości:
"Przyczyny? Ciężki trening i dobra atmosfera w zespole."
Bjoern Einar Romoeren do problemu podszedł, jak zwykle, z właściwym sobie poczuciem humoru:
"Myślę, ze bardzo dalekie skoki. Lądujemy na samym dole góry. A tak na poważnie, to po prostu wykorzystujemy nasze szanse i możliwości. Ciężka praca, która wykonywalismy latem przynosi efekty. Skoki stały sie dla nas czystą przyjemnością."
Mortem Solem z uśmiechem :
" Jesteśmy takim znanym gangiem skoczków. Gangiem, w którym panuje świetny duch, trenerzy są znakomici, jesteśmy na fali, a ponadto mamy ciągły ubaw z Sigurdem."
Sigurd Petersen swoją opinię wyraził bardziej enigmatycznie:
"Dobrze się bawimy i to jest to."
Zawodnicy są zachwyceni swoim trenerem, jego sposobem bycia, warsztatem zawodowym i oryginalnymi metodami relaksacyjnymi (pamiętamy o wspólnym wypadzie na ryby ekipy norweskiej, latem ubiegłego roku), a także dyscypliną, którą wprowadził. Cenią go za to, ze stali się wreszcie jedną drużyną, w której panuje wspaniała atmosfera.
Tommy Igebrigsten nie miał zadnych wątpliwości:
"Jest bardzo spokojnym, zrelaksowanym facetem, doskonale wie co robi i to odbija sie na naszych skokach i na naszym treningu. W kraju nie odczuwamy presji, ale trenujemy lepiej, relaksujemy się lepiej, wszystko robimy lepiej."
Andreas Bardal krótko:
"To naprawdę dobry trener."
Lars Bystoel, ostatnio odsunięty od startów w Pucharze Świata:
"Jest wielkim trenerem, bez wątpienia."
Bjoern Einar Romoeren dokładniej scharakteryzował metody szkoleniowe Fina:
"Z Kojonkoskim jest zarówno wesoło i zarazem poważnie. Możesz żartować, ile chcesz, ale jeżeli nie podchodzisz poważnie do treningu, to..."
Latem Mika Kojonkoski zarzadził, aby Norwegowie trenowali w bardzo niewygodnych strojach - strojach dla biegaczy, które były niezwykle obisłe. Już wtedy szef sportowy drużyny Jan Eric Aalbu tak mówił:
"Skoczkowie, muszą koncentrować się na technice, poza tym sądzimy, że uzyskają całkiem inne przeżycie. To tak jak siatkarz, trenujący z odważnikami".
Co więc leży u postawy sukcesu Norwegów? Solidny, letni trening? Nowe metody szkoleniowe Kojonkoskiego? Ćwiczenie latem w strojach dla biegaczy? Nowe metody relaksu? Wspaniała atmosfera w drużynie?
Co o tym sądzi sam zainteresowany, czyli Mika Kojonkoski?
"Nie jestem cudotwórcą. Natomiast progres moich podopiecznych jest niespodzianką nawet dla mnie. Wszystko dobrze nam się układa, dobrze sie przy tym bawimy. Więc czego chciec więcej. Miałem przeczucie, że na przestrzeni czterech lat Norwegowie mogą być przewodnią nacją na skoczniach. A tu okazało się, że prowadzimy i w Pucharze Narodów i w Pucharze Świata już po 2 latach mojej pracy. Naprawdę jestem zaskoczony."
Na pytanie o preferowany styl trenerski sławny Fin powiedział:
"Staram sie szanować i motywować każdego skoczka indywidualnie. Na pewno nie jestem dyktatorem. Staram się wprowadzać do zespołu odpowiednia atmosferę. I to właśnie jest dla mnie najważniejsze."
Marzenie i cel Miki Kojonkoskiego to złoto olimpijskie w Turynie.
Ten sezon, a przynajmniej pierwsza jego część należy niewątpliwie do sympatycznego gangu z Norwegii. Podopieczni Miki Kojonkoskiego maja jednak ten luz, że nie czują nacisku mediów i nie są obciążeni wielkim oczekiwaniami fanów, tak, jak się to dzieje w przypadku ekipy niemieckiej, czy, nie sięgając daleko, również naszego Adama Małysza. Mogą spokojnie realizować plany, mogą popełniać błędy, nikt z tego powodu nie rozdziera szat, jak to się dzieje w naszym kraju.