Jan Ziobro: "Wracam do domu"
Niestety Jan Ziobro nie będzie mile wspominał kwalifikacji w Garmisch-Partenkirchen w 2014 roku. Polak nie awansował do konkursu i w związku z tym podjął decyzję o powrocie do kraju.
- Nie da się ukryć, że nie jest dobrze. Nie będę mówił nic innego, ponieważ każdy widzi, że skoki nie są dobre. Jakaś idea w głowie jest, ale mi skoki nie wychodzą. Na zawodach jest ciężko trenować i dlatego podjąłem decyzję, że w tym momencie Turniej Czterech Skoczni się dla mnie kończy i wracam do domu. Nie ma sensu dalej się męczyć i denerwować. Wracam potrenować. Mamy w Polsce gotowe skocznie. Jak się będę czuł na siłach to wtedy wrócę. Zobaczymy jak to będzie. Będę trzymał za kolegów kciuki.
- W Oberstdorfie rozmawialiśmy o moim dojeździe, który nie funkcjonuje. Nie jest taki jak powinien być i z tego dojazdu nie da się nic zrobić. Teraz te skoki przelatują na progu. Musimy wrócić do tego dojazdu, który kiedyś funkcjonował. Z takimi skokami i z takim dojazdem to można skakać na lidze szkolnej a nie w Turnieju Czterech Skoczni czy w Pucharze Świata. Nie da się. Nie da się rady walczyć i nie da się rady nic z tym zrobić. Najrozsądniejszą decyzją będzie powrót do domu i trening, ponieważ nic innego mi nie pozostało
- Mijający rok nie był dla mnie zły. Końcówka tego roku była bardzo ciężka dla mnie. Poza skokami w życiu prywatnym osiągnąłem wiele rzeczy, z wielu jestem zadowolony. W życiu nie tylko są skoki, więc cieszę się z osiągnięć w życiu prywatnym. Chciałbym, aby w 2015 roku moje skoki zaczęły być lepsze, żeby forma dopisywała, abym mógł kolejny plus dopisać do swojego życia. Jak się nie skacze dobrze, to humor też nie dopisuje, nic się nie chce robić - człowiek jest przybity i załamany, tak jak ja w tym momencie.
- Kibicom chciałbym przede wszystkim życzyć zdrowia i szczęścia, ponieważ jak jest zdrowie to przy odrobinie szczęścia do wszystkiego można dojść. Wytrwałości w kibicowaniu nam, żeby nie przestawali w nas wierzyć, aby przychodzili na skocznie tak jak do tej pory
Korespondencja z Garmisch-Partenkirchen, Tadeusz Mieczyński