Kamil Stoch: "Staram się dawać z siebie wszystko"
Kamil Stoch konkurs na skoczni Bergisel w Innsbrucku zakończył na wysokiej siódmej pozycji i z optymizmem patrzy w przyszłość.
- Dziś udało mi się poprawić te elementy, które wczoraj nie funkcjonowały a właściwie jeden element - pozycja najazdowa. Lubię tutaj skakać, a skakanie w okolice 130 metra sprawia ogromną radość.
- Uważam, że stać mnie na jeszcze lepsze skoki. Pierwszy skok był jednym z najlepszych jaki udało mi się oddać w ostatnim czasie. W drugim można by znaleźć jakieś błędy, ale spokojnie - będę małymi krokami się rozpędzał.
- Jadąc na zawody staram się dawać z siebie wszystko i robić, co jest w mojej mocy, aby osiągnąć jak najlepszy wynik. Bardziej zależało mi na występie w Turnieju, znowu poczuć narty na nogach. Robić to co uwielbiam a wyniki miały drugorzędne znaczenie.
- Ja nie trenuję za chłopaków w drużynie, nie przerzucam za nich ciężarów na siłowni, nie skaczę za nich na skoczni. Każdy wykonuje swoją pracę i każdy skacze dla siebie. Największy wpływ na nich mają oni sami. Cieszę się, że tak jest. Mam nadzieję, że coraz częściej będziemy większą liczbą wchodzić do drugiej serii a może nawet pokusimy się o lepsze miejsca.
- Nie ma u nas w drużynie czegoś takiego, że po pierwszej serii wpadamy w samozachwyt i klepiemy się po plecach. Trzeba przecież iść na górę skoczni i oddać jeszcze jeden skok. Zawody składają się z dwóch serii, w których trzeba oddać dwa dobre skoki.
- Nie wiem czy konkurs na Bergisel będzie przełomowy. Każdy z nas może poczuje się bardziej pewny siebie. Zrozumie, że należy skakać tak jak się potrafi i wtedy będzie w porządku. Ja już na początku sezonu apelowałem do kibiców, aby byli cierpliwi. Do głównej imprezy sezonu jest jeszcze trochę czasu, do zawodów w Polsce też jest trochę czasu. Ja uważam, że następne zawody będą już takie, jak być powinny.
- Skocznia w Bischofshofen jest przyjemna, choć trudna. Długi i płaski rozbieg, trzeba mieć dużo cierpliwości. Można na niej daleko latać.
- Ważne, że zawody się odbyły i że nie musiały zostać przeniesione, choćby do Bischofshofen. Było trochę loterii ale wygrał najlepszy skoczek tutaj. Z tego, co wiem to nie wypadał z pierwszej piątki w treningach. Zasłużył sobie na wygraną.
- Nie chcę na razie mówić o tym, co dalej. Jeszcze czekają mnie jeden zawody a potem zobaczymy.
Korespondencja z Innsbrucka, Tadeusz Mieczyński
autor: Anna Szczepankiewicz, źródło: Informacja własna weź udział w dyskusji: 17