Aleksander Zniszczoł: "Udało mi się oszukać skocznię"
Sobotni konkurs w Titisee-Neustadt Aleksander Zniszczoł może uznać za dość udany – dwa równe skoki dały mu 22. miejsce. Jak sam przyznaje, odczuwa jednak pewien niedosyt.
– Po części jestem zadowolony, chociaż wiem, że stać mnie na więcej. Czułem to w pierwszym skoku, bo nie był genialny i jeszcze do tego brakowało metrów, ale za to drugi fajny, w ciężkich warunkach, może nie taki długi, jak by się chciało, ale udało się z tego jeszcze odlecieć. Jest niedosyt, bo mierzyłem w dwudziestkę i niestety nie udało mi się tego zrealizować. Punkty są, to mnie zadowala, ale nie takie miejsca, jakich bym chciał – mówi 21-letni skoczek z Wisły.
– Trochę zabrakło, powodów można szukać. Skakałem w nowych nartach, w tych, które wziąłem w Szczyrku, i w Szczyrku mi się wydawało, że wszystko jest ok, fajnie, a tutaj od pierwszego skoku coś nie grało, ta narta nie chciała mi podejść i zastawiało mnie. Nie było takiej prędkości w locie. Trzeba znaleźć przyczynę tego, bo wiem, że skoki mam na tyle, żeby spokojnie wchodzić do tej dwudziestki i dzisiaj tego chciałem.
– Skocznia w Titisee-Neustadt była jedną z najmniej lubianych przeze mnie, nie mam z nią dobrych wspomnień. Co tutaj jeździłem, to jedno z ostatnich miejsc zajmowałem. Ale dzisiaj udało mi się ją oszukać i nawet oddać fajne skoki – uśmiecha się Aleksander Zniszczoł. Czy odczuwa jeszcze skutki upadku, jaki przytrafił mu się w Willingen? – Teraz już wszystko w porządku, już mnie kolano przestało boleć, już mnie ręce nie bolą, więc jest w porządku i czuję się bardzo dobrze.
Zażegnany został także problem z butami, które stały się przyczyną dyskwalifikacji skoczka podczas drugiego konkursu PŚ w Sapporo: – Naprawiłem buta i jest ok, skaczę dobrze. Skaczę w tych butach rok rok, 3 sezony: zimę, lato i teraz zimę. Przyczyną tej dyskwalifikacji myślę, że było rozbicie się tych butów, bo jeżeli dobrze pamiętam, w zeszłym roku miałem je mierzone.
Aleksander Zniszczoł jest teraz numerem 3 w kadrze i ma już w zasadzie pewny wyjazd na mistrzostwa świata – jakie to uczucie? – Bardzo fajne. Widać, że jest praca i wszystko idzie w dobrym kierunku. Trzeba się tego trzymać i nie szukać za dużo. Cel na jutro? Skoczyć fajne skoki przede wszystkim, żeby to cieszyło, żeby po wyjściu z progu była radość z lotu, a nie męczenie się. Jak ten skok wyjdzie, to później odczuwa się tylko taką radość z lotu.
Korespondencja z Titisee-Neustadt, Tadeusz Mieczyński