Aleksander Zniszczoł: "Dobrze się wyspać i daleko latać
Aleksander Zniszczoł okazał się jedynym polskim zawodnikiem poza będącym pewnym kwalifikacji Piotrem Żyłą, któremu udało się awansować do sobotniego konkursu Pucharu Świata w Vikersund. Wiślanin wierzy, że podczas tego weekendu uda mu się pobić swój rekord życiowy.
– Lata się tu fajnie, ale zupełnie inaczej niż na ostatnim mamucie. Jest to inna skocznia, o innym profilu. Leci się bardzo nisko i trzeba wyczekać taki moment nad bulą, bo nie ma takiego powietrza, a później dopiero, jak wyjdzie się za bulę, to dostaje się większego oporu i jest to powietrze. Trzeba się napiąć nad bulą i czekać – wyjaśnia Aleksander Zniszczoł.
– Moje próby na progu technicznie były bardzo w porządku, ale właśnie psuję skoki na buli. Przycinałem ten skok, przecinałem powietrze na buli, tam mnie rozchwiało i na tym traciłem. Już mam wizję na jutro i wiem jak skoczyć – zapowiada 21-letni skoczek z Wisły.
– Dzisiejsze skoki pokazują, że rekord w długości skoku może paść, skocznia jest troszeczkę powiększona, chociaż nie skakałem na niej nigdy, ale skoro zrobili K-200, to widocznie jest powiększona. Jest tak śmiesznie, bo jak się jedzie na dole i jest takie przejście króciutkie i lekko ucina na płasko, więc wydłużyli maksymalnie możliwość skoku – ocenia Zniszczoł. –A mój rekord życiowy również jest do pobicia, jak najbardziej, bo widać, że można daleko skoczyć. Myślę, że jest do pobicia w każdym skoku. Tak jak mówiłem, troszkę inaczej się skacze niż na tej skoczni w Kulm, trzeba po prostu wyczekać chwilę nad bulą i czekać na wiatr.
– Fajnie mi się skacze, to była moja decyzja, czy chcę jechać, czy nie, bo jednak jest przed mistrzostwami świata. Ale moją wizją było przyjechać tu, bo ostatnio po lotach skakało mi się coraz lepiej, i teraz też to może pomóc. Na pewno nie zaszkodzi. Cele na jutro i niedziele? Na początku dobrze się wyspać, a później daleko latać.
Korespondencja z Vikersund, Tadeusz Mieczyński
autor: Katarzyna Lipska, źródło: Informacja własna weź udział w dyskusji: 7