Robert Mateja: "Na pochwałę zasługuje dwóch zawodników"
Za nami pierwsze w sezonie 2015/2016 zawody rangi FIS Cup. W austriackim Villach o pucharowe punkty walczyło aż dziesięciu Polaków, w tym sześciu członków kadry juniorów prowadzonej przez Roberta Mateję. Jak trener ocenia pierwszy letni występ swoich podopiecznych?
- Obsada była bardzo dobra jak na zawody tej rangi. Było kilka wartościowych nazwisk, przez co poziom był dość wysoki. Troszeczkę wiatr rozdawał karty, było kilka nowych doświadczeń związanych z nowymi kontrolami kombinezonu, ale ogólnie było ciekawie - oznajmił były skoczek narciarski.
- Zdecydowanie najlepiej wypadł Przemek Kantyka. Miejsca miał gorsze niż skoki, ale przy obecności przeliczników za wiatr mógłby walczyć nawet o zwycięstwo. Z niego jestem bardzo zadowolony. Z dobrej strony pokazał się także najmłodszy zawodnik w grupie - Dawid Jarząbek. Zawiódł troszeczkę Krzysiek Leja, spodziewaliśmy się nieco więcej po nim. Były z nim jednak lekkie perypetie. Trzeba było zrobić nowy pomiar, okazało się, że jest za niski w stosunku do nart. W pierwszym konkursie skakał na pożyczonych od Przemka Kantyki, a w drugich skakał na przyciętych swoich. Jego wyniki nie były adekwatne do poziomu prezentowanego wcześniej na treningach - dodał Robert Mateja.
Jak dokładnie wygląda nowy sposób pomiaru zawodników? - W tej chwili na górze skoczni jest maszynka do pomiaru kroku, aby zawodnicy nie ściągali kombinezonów. Jest tylko jedna próba. Wygląda to mniej więcej tak, że zawodnik staje, a swego rodzaju suwmiarka idzie do góry. Jeżeli krok się zgadza, wówczas zawodnik dostaje sygnał do startu. Jeżeli nie, zostaje odesłany na wyciąg. Gdy zawodnik przejdzie kontrolę pozytywnie, nie może już dotykać kombinezonu.
Co było powodem dyskwalifikacji Łukasza Podżorskiego? - Łukasz twierdzi, że gumka pod butem mu się przesunęła, zgłaszał chęć poprawy, ale dostał dyskwalifikację. Kontrola odbywa się na około dwa numery przed skokiem. Potem nie można dotykać stroju.
Jakie są kolejne plany kadry prowadzonej przez 40-latka? - Przed nami zawody na domowych obiektach. W piątek odbędzie się Memoriał Olimpijczyków w Szczyrku, a w sobotę Letnie Mistrzostwa Polski w Wiśle. W konkursach rangi FIS pojawimy się u nas w Wiśle na Letnim Pucharze Kontynentalnym. Następnie jest FIS Cup w Kuopio, ale ten wylot stoi pod znakiem zapytania ze względów finansowych. Aktualnie czekamy na zgodę na ten start.
Istnieje szansa na start któregoś z juniorów w inauguracji Letniej Grand Prix? - Wraz z Łukaszem Kruczkiem i Maciejem Maciusiakiem wybierzemy najlepszych zawodników. Jeżeli dyspozycja któregoś z moich podopiecznych na to pozwoli, będzie on startował w Letniej Grand Prix w Wiśle. Staramy się trenować razem z innymi grupami, jeżeli nie jesteśmy na zawodach. Która grupa jest na miejscu, z tą współpracujemy. W ten sposób możemy porównywać dyspozycję poszczególnych skoczków. Na tym etapie przygotowań wyglądało to bardzo dobrze. W Villach chłopacy się nieco rozregulowali. Starszy profil skoczni być może sprawił im nieco więcej problemów. Na pochwałę zasługuje dwóch zawodników. Przemek Kantyka i Dawid Jarząbek.