Kamil Stoch: "Latem nie miałem przyjemności ze skakania, męczyłem się"
W opublikowanej dziś w Przeglądem Sportowym rozmowie z Kamilem Stochem, mistrz szczerze i otwarcie opowiedział o swoich problemach, z którymi borykał się podczas zakończonego niedawno sezonu letniego.
Kamil Stoch letnie skakanie rozpoczął od 18 miejsca, które zajął 17 lipca na skoczni w Szczyrku podczas Międzynarodowego Memoriału Olimpijczyków wygranego przez Stefana Hulę. Dzień później na skoczni w Wiśle był czwarty w konkursie o mistrzostwo Polski. Na tym samym obiekcie 1 sierpnia zajął piątą pozycję w zawodach Letniego Grand Prix. Potem bywało różnie. Raz lepiej, raz gorzej...
- Podchodziłem do Grand Prix poważnie. Chciałem startować i osiągać dobre wyniki. Początek cyklu sprowadził mnie jednak na ziemię. Latem miałem dużo problemów z techniką. Bardzo mnie to zaskoczyło. Większą część lata poświęciłem więc na walkę o w miarę dobre skoki. Miałem problemy z pozycją najazdową, z kierunkiem odbicia. Męczyłem się z tym bardzo długo. Dyspozycję, jaką chciałem mieć w czerwcu, osiągnąłem na przełomie sierpnia i września.Trochę za późno - uważa najlepszy polski skoczek.
Pomimo sporych zastrzeżeń co do swojej dyspozycji w sezonie igelitowym, finalnie z osiągniętych latem wyników Stoch jest zadowolony:
- To nie tak, że się pogubiłem. Problemy były jednak na tyle spore, że nie miałem przyjemności ze skakania, a bardziej się męczyłem. To frustrujące. Nie ma mowy o totalnym załamaniu, bo mam bagaż doświadczeń i potrafię wyciągać wnioski. Nie ukrywam jednak, że lato było trudne. Mimo wszystko skończyłem cykl na dziewiątym miejscu, raz byłem na podium, więc zrealizowałem cel. Biorąc pod uwagę kłopoty z techniką to było nieźle.
Lider polskiej kadry znalazł przyczyny swojej słabszej dyspozycji i z optymizmem patrzy na zbliżającą się zimę:
- Chodziło o detale, czyli o to, o co chodzi w skokach. Czasem podniesienie czy obniżenie pozycji o jeden centymetr powoduje wielką różnicę. Myślę, że teraz wszystko jest już na swoim miejscu. Jestem spokojny o formę.