Kamil Stoch: "W debiucie sam nie podbiłem świata"
Kamil Stoch był najlepszym z Polaków w trakcie jedynej dzisiejszej serii mężczyzn. 28-latek po locie na 125. metr zajął 11. pozycję. Mistrz świata z 2013 roku przyznaje, że krótki trening w Zakopanem wniósł sporo pewności i spokoju w jego skoki, a w debiut Kingi Rajdy uważa za bardzo udany.
- Cieszę się, że mogliśmy oddać przynajmniej po jednej próbie. Wiadomo, że takie czekanie w hotelu nie jest miłe. Nie przyjeżdżamy tutaj tylko po to, żeby poleżeć w hotelu. Chcemy skakać i robić to, do czego tak długo trenujemy - powiedział Polak.
Czy poranna wpadka organizatorów z nieprzygotowaną skocznią bardzo rozzłościła dwukrotnego mistrza olimpijskiego? - Wiadomo, że nie byliśmy źli. Byłem bardziej zawiedziony tym, że skocznia nie była przygotowana na czas. Z jednej strony jest to bardzo niezrozumiałe, bo przy organizacji takiej imprezy jak Puchar Świata, trzeba stanąć na wysokości zadania i zrobić wszystko, aby obiekt był gotowy. Nie chcę tego komentować szerzej, bo to wchodzenie w taką bardziej delikatną sferę.
Krótki trening w Zakopanem przyniósł oczekiwane efekty? - Zdecydowanie tak. W ogóle ten trening w Zakopanem dał mi więcej pewności siebie. Trzy ostatni skoki na Wielkiej Krokwi dały mi dużo radości. Dzisiaj starałem się zrobić to samo i uważam, że skok może nie był jakiś szałowy, bo po godzinie czekania na górze można liczyć tylko na to, żeby oddać jako taką próbę, a nie tyle, co się potrafi. Mimo tego jestem zadowolony. Uważam, że zrobiłem dobrą pracę. Taki pozytywny akcent na jutro. Na górze mamy możliwość ogrzania się w dość ciepłym pomieszczeniu. Wiadomo, że trzeba znaleźć system, który jest najlepszy w danym momencie. Nie można siedzieć przez godzinę i nic nie robić. Jeśli nie ma dużej przerwy między kolejnym zawodnikiem a mną, muszę chodzić i patrzeć, czy przypadkiem już nie jedzie. W pełnej gotowości czekamy na próbę.
Czy Kamilowi Stochowi udało się obejrzeć konkurs kobiet, w którym swój debiut w elicie zaliczyła Kinga Rajda? - Oczywiście! Uważam, że Kinga w debiucie poradziła sobie bardzo dobrze. Fajnie, że dziewczyny zaczynają się obywać w Pucharze Świata. Oczywiście potrzeba czasu, bo ja sam w debiucie nie podbiłem świata. Kinga poradziła sobie całkiem nieźle.
Decyzja o przełożeniu kwalifikacji była słuszna? - Jak na ironię teraz się wszystko uspokoiło, tak jak w Ruce <śmiech>. Pewnie jest to dobra decyzja, bo nie byłyby to sprawiedliwe warunki, gdyby ta seria kwalifikacyjna się odbyła. Wiało z tyłu. Czasami mocno, czasami mniej, co wypaczałoby wyniki. Tyle razy przechodziliśmy przez tę sytuację i praktycznie za każdym razem jest tak samo.
Korespondencja z Lillehammer, Tadeusz Mieczyński i Dominik Formela.