Adam Małysz: "Za wcześnie poszedłem do przodu"
Adam Małysz:
- Warunki były znacznie gorsze niż w piątek. Na mokrym, tępym rozbiegu najgorzej mieli najlżejsi, tacy jak ja. Po prostu trzymało na progu tak mocno, że nie było jak odlecieć. Wiało z tyłu, a to raczej nie pomaga. W pierwszej serii za wcześnie poszedłem do przodu, zbyt mocno się wychyliłem i dodatkowo skróciłem skok. Ten sezon powoli się kończy i już niedługo trzeba będzie myśleć o następnym. Myślę, że szczęśliwszym dla mnie.
- Wszystko wskazuje na to, że Puchar Świata zdobędzie Janne Ahonen. Skacze ładnie i daleko, bez względu na warunki atmosferyczne. Wygrał tu w wielkim stylu i jeszcze powiększył przewagę nad Roarem Ljoekelsoeyem. Musiałoby dojść do trzęsienia ziemi, żeby dał się wyprzedzić Norwegowi.
- W turnieju drużynowym obudził się Mateusz Rutkowski i pokazał, na co go stać. Bardzo dobry pierwszy skok oddał Wojtek Skupień. Ja też skakałem na miarę swych możliwości. Tylko Robert Mateja nie miał swojego dnia. Mnie brakuje czegoś nieuchwytnego - spokoju, luzu w powietrzu. Mam nadzieję, że to jeszcze wróci. Nie wiem tylko, czy w tym sezonie.
Kolejny sprawdzian dla polskich skoczków już w piątek, kiedy to rozpoczynają się MŚ w Lotach Narciarskich w Planicy. Wśród naszych reprezentantów prawdopodobnie zobaczymy Adama Małysz, Mateusza Rutkowskiego, Wojciecha Skupnia oraz Marcina Bachledę, który wraca do pełni formy po skręceniu kostki.