Strona główna • Puchar Świata

Maciej Maciusiak: "Mogło być troszkę lepiej"

Polska ekipa składająca się wyłącznie z zawodników kadry B, wywalczyła w sobotnim konkursie w Willingen szóste miejsce. Wyrównaliśmy zatem rezultat, którym rozpoczęliśmy bieżącą edycję Pucharu Świata w Klingenthal. Jak przyznaje trener Maciej Maciusiak, konkurs miał bardzo loteryjny, a chwilami niebezpieczny charakter.


- Konkurs z pewnością bardzo trudny. Warunki były ciężkie, czasami bywało niebezpiecznie. Szczególnie w serii próbnej, gdzie Stefana Hulę po prostu zdmuchnęło. Wiatr zmieniał się bardzo szybko. Za progiem miał 5 m/s z boku, więc dobrze, że się tak skończyło - oznajmił szkoleniowiec.

Polski sztab spodziewał się odwołania drugiej serii? - Do momentu skoku Kuby Wolnego, pierwsza seria w miarę się toczyła. Potem zaczęto go ściągać, ponieważ wiatr zaczął kręcić i był niebezpieczny. Kilku trenerów po krótkiej przerwie wiedziało, że nic z tego nie będzie.

Był strach o zdrowie Jakuba Wolnego? - Szczególnie przy takich warunkach, czy to trening, czy zawody – trener się denerwuje. Chce się, aby ten wiatr był dobry i bezpieczny. Szczególnie przy Kubie były małe obawy, żeby wszystko dobrze się skończyło.

Maciej Kot zepsuł skok czy trafił na gorsze warunki? – To były trudne warunki. Maciek i dwóch-trzech zawodników po nim mieli bardzo trudno. Wiatr zaraz za progiem był bardzo mocno z tyłu. Ta belka już na takie warunki nie pozwalała, aby odlecieć daleko. Skok nie był super, ale był poprawny.

- Powiem tak, że Andrzej skoczył dobrze, podobnie jak w kwalifikacjach. Trafił na dobre warunki, wykorzystał to, przez co pokazuje, że stać go na solidne skoki.

Jest zadowolenie z szóstej lokaty? – Nie zakładaliśmy celów wynikowych. Chcieliśmy, aby zawodnicy oddawali dobre skoki. Zadowolony jestem, ale mogło być jeszcze troszkę lepiej.

Jak wyglądały ponowne pomiary zawodników, których dokonała Międzynarodowa Federacja Narciarska? – Powodem takiej decyzji były zbyt duże kroki w kombinezonach. Ale czy to coś zmieni? Z naszej ekipy nikomu się nic nie zmieniło. Jedynie Stefan Hula od Kulm będzie miał centymetr zapasu.

Niektórzy zawodnicy śmiali się, że nawet FIS dawał nawet własne majtki… - Ciężko to uznać za majtki, bo to była taka bardzo cienka koronka . Trochę śmiechu było, ale trzeba było być, zmierzyliśmy się i obejrzeliśmy jak wyglądają pomiary innych. Mogę powiedzieć, że moim zdaniem te pomiary wyszły bardzo dobrze. Nie było mowy o manipulowaniu. Siedzieliśmy do końca i jeśli będą te przepisy respektowane, wówczas wszystko będzie w porządku.

Korespondencja z Willingen, Tadeusz Mieczyński.