Piotr Żyła: "Jak się dobrze skacze, to żadna skocznia nie przeszkadza"
Jedynym Polakiem startującym w niedzielnym konkursie, któremu nie udało się awansować do serii finałowej był Piotr Żyła. Po skoku na odległość 82,5 m uplasował się na 46. miejscu.
Lahti nie okazało się szczęśliwe dla Piotra Żyły. Zarówno na skoczni dużej jak i na normalnej zakończył zawody po pierwszej serii. Jak ocenił on swoje niedzielne skoki? "Powiem tak, treningowy i ten kwalifikacyjny nie były jakieś super, ale były w miarę w porządku. A ten konkursowy, to znowu to samo, co na skoczni dużej. Wiem, że tak nie powinienem skakać, a tak skoczyłem. Wcisnęło mnie po prostu przed progiem. Tu są takie specyficzne dosyć skocznie, że nawet jak wciśnie, to trzeba jechać i wyczekać do progu, a mnie jak już wciśnie, to przelatuję do przodu i pozamiatane. Co zrobić? Teraz Kuopio, a myślę, że w Kuopio jest przyjemniejsza skocznia".
Warunki panujące podczas zawodów nie były najlepsze. Mimo to wiślanin nie uważa, aby konkurs był loteryjny: "Wydaje mi się, że równo wiało z przodu, więc to jest na plus" – stwierdził. "Nie było tak, że ktoś miał z tyłu, tylko raczej cały czas pod narty, tak że myślę, że to takie stabilne warunki".
W przyszłym roku Lahti będzie gospodarzem mistrzostw świata w narciarstwie klasycznym. Niedzielne zawody były zatem dla skoczków próbą przed tymi prestiżowymi konkursami: "Wiadomo, to jest tak, że jak się dobrze skacze, to żadna skocznia nie przeszkadza, a jak się ma jakieś drobne problemy, to niektóre skocznie pasują bardziej, niektóre gorzej. Akurat w tym roku średnio mi te tutaj spasowały" – ocenił Piotr Żyła. "Chociaż mistrzostwa świata to są zupełnie inne zawody, jest tych skoków treningowych trochę więcej, można sobie poskakać. A tu nawet dwóch treningów nie było, tylko trening, kwalifikacje i konkurs. Zawody były dla mnie dość trudne, ale myślę, że podczas następnych już nie popełnię tego samego błędu, co dwa razy tutaj".
Podczas weekendu w Lahti zawodnicy mieli okazję rywalizować zarówno na obiekcie dużym jak i normalnym. Która z tych dwóch skoczni bardziej odpowiada Piotrowi Żyle? "Nie wiem, one są podobne. Ta większa jest w sumie cały czas taka sama, tam się praktycznie nic nie zmieniło. W zeszłym roku skakałem fajnie, stabilnie i udało się polatać. W tym roku trochę gorzej, a z kolei dwa lata temu dwa razy się do pięćdziesiątki nie zakwalifikowałem, bo miałem gorszy okres".
Do Kuopio wiślanin jedzie nastawiony optymistycznie, ale nie stawia przed sobą wygórowanych celów: "Liczę na normalne skoki, na te co mnie stać, bo stać mnie na dobre skoki" – zapewnił. "W zawodach Pucharu Kontynentalnego i w Vikersund skakałem naprawdę bardzo fajnie i myślę, że w Kuopio muszę po prostu się cieszyć, że mogę tam być, że mogę skakać. Będę starał się oddawać swoje dobre próby i nie popełniać cały czas tych samych błędów".
Korespondencja z Lahti, Paweł Guzik
autor: Joanna Sibińska, źródło: Informacja własna weź udział w dyskusji: 7