Maciej Kot: "Sytuacja wygląda jak na początku sezonu"
Maciej Kot wczoraj musiał przełknąć gorycz dyskwalifikacji, dziś nie zdobył punktów za sprawą nieco gorszego skoku niż wczorajszy i ten, który oddał dziś w kwalifikacjach. Trudno więc było reprezentantowi Polski o powody do radości po takim weekendzie...
- Niestety ten weekend był dla mnie bardzo nieudany. Wczoraj byłyby punkty, ale
przydarzyła się dyskwalifikacja. Dziś punktów nie było, a nawet do kontroli nie byłem wezwany. Tę kontrolę chętnie przeniósłbym na dzisiaj, bo dyskwalifikacja nie byłaby taka frustrująca. Szkoda, bo dzisiejszy dzień nie był zły pod względem samych skoków, bo kwalifikacyjny był naprawdę dobry. Było piąte miejsce i zapowiadało się dobrze. Ten skok konkursowy był gorszy tylko pod jednym względem, był spóźniony. Szkoda, że zdarzył się w konkursie. Miałem nadzieję do końca, że wejdę do drugiej serii choćby jako trzydziesty. Rywale skakali jednak dobrze i nikt mi nie sprawił takiej niespodzianki - opowiada rozczarowany reprezentant Polski.
- Sytuacja wygląda mniej więcej jak na początku sezonu. Był moment, że trochę zbliżyliśmy się do rywali, a w tej chwili czołówka znowu jest daleko z przodu. Ta skocznia jest trochę specyficzna, bo wszyscy skaczą w jedną dziurę i oprócz czołowej dziesiątki wszyscy lądowali w podobnym miejscu i te różnice były niewielkie, ale jednak inni skakali trochę dalej od nas. Sezon jest nie do uratowania, ale trzeba cały czas walczyć i myśleć o przyszłości, bo dobrze wykonana praca w końcówce tego sezonu może zaprocentować w kolejnych - tłumaczy Kot.
- Dla mnie Puchar Świata w Wiśle jest bardzo ważny, podobnie jak w Zakopanem. To są dwa weekendy, kiedy możemy skakać przed własną publicznością, dla najlepszych kibiców na świecie. Nie ma się co oszukiwać, że kibice, którzy nam dopingują przed telewizorem mogą być mocno zawiedzeni tym sezonem, więc chcielibyśmy własnej publiczności dobrymi skokami w Wiśle chociaż w jednym procencie zadośćuczynić to wszystko i podziękować, że są z nami. Czasu nie ma wiele, ale wiele można zrobić, jeżeli chodzi o zmianę nastawienia, pomysłu na skakanie, regenerację. Zakopane pokazało, że niesieni głośnym dopingiem potrafimy latać daleko. Skocznię w Wiśle znamy bardzo dobrze, więc nadzieję są duże. Trudno mówić o stawaniu na podium czy wygrywaniu, ale wskoczenie do "10" jest realne - zakończył podopieczny trenera Maciusiaka.
autor: Adrian Dworakowski, źródło: Informacja własna weź udział w dyskusji: 26