Wypowiedzi Stefana Huli i Piotra Żyły po piątkowym konkursie w Wiśle
Niemal obok siebie, bo na 16. i 18. miejscu w piątkowym konkursie Pucharu Świata w Wiśle uplasowali się kolejno Stefan Hula (123,5 i 125,5 m) oraz Piotr Żyła (126 i 123,5 m).
- Oddałem dwa równe, stabilne i poprawne skoki, więc ogólnie jestem zadowolony – mówi Hula - Chyba nie mam na co narzekać. Mogło być trochę lepiej, ale po rozmowie z trenerami stwierdziliśmy, że było całkiem ok.
Zapytany o to, czy czuje, że w tym sezonie stać go na jeszcze lepsze rezultaty, odpowiedział: - Z pewnością. W piątkowym konkursie spóźniłem pierwszy skok. Gdyby nie to, byłoby trochę lepiej. Z kolei w drugim trochę mnie "skrzywiło" za bulą i też musiałem powalczyć. Także można było uzyskać lepsze odległości, ale nie będę się napalał, żeby poprawiać wszystko na siłę, tylko dalej będę robił swoje.
Co do organizacji zawodów PŚ w Wiśle nie ma zastrzeżeń. - Skocznia jest super przygotowana, jak na taką aurę, jaką mamy. Także wielkie podziękowania dla organizatorów. Co prawda dzisiaj była spora mgła, ale to też jakoś nie przeszkadzało nam podczas lotu. Jedynie trochę ciężko było jeśli chodzi o komunikację z trenerami stojącymi na wieży. Nie było nic widać, słychać, także to był kłopot – kończy.
Zadowolony z występu w piątkowym konkursie jest też Piotr Żyła. - Bardziej niż zajęte miejsce cieszą mnie skoki - podkreśla - Bo wiadomo jak bywało w konkursach podczas tego sezonu. Moje skoki w piątkowym konkursie nie były super, ale całkiem dobre, normalne, takie na jakie obecnie mnie stać mnie. I z tego mogę się cieszyć.
Potwierdza też, że bardzo dobrze startuje mu się na własnej skoczni. - To pomaga. Zresztą dobrze znam ten obiekt, dużo na nim trenujemy. Mogę więc powiedzieć, że łatwiej się skacze u siebie – dodaje.
W pierwszej "20" piątkowego konkursu znalazło się aż 5-ciu naszych reprezentantów. Oprócz Żyły i Huli byli to kolejno: Kamil Stoch (10. miejsce), Maciej Kot (19. miejsce) i Dawid Kubacki (20. miejsce). - To całkiem dobrze, patrząc na to, jak nam szło w tym sezonie. A to już cieszy – twierdzi.
Korespondencja z Wisły, Katarzyna Skoczek