Maciej Kot i Dawid Kubacki po odwołanym konkursie w Wiśle
Polscy skoczkowie nie byli zadowoleni z dzisiejszego obrotu spraw na skoczni w Wiśle. Wszyscy zgodnie powtarzali, że żałują odwołania konkursu, podkreślając jednocześnie, że szkoda im tak licznej biało-czerwonej publiczności, która musiała obejść się smakiem.
- Wielka szkoda, dużo mniej żałowalibyśmy odwołanego konkursu rozegranego gdzieś za granicą, ale tutaj w Wiśle przed własną publicznością ten ból jest jeszcze większy. Wszyscy oczekiwali na konkurs na wysokim poziomie w fajnej atmosferze. Niestety nie udało się. Natura po raz kolejny pokazała, że nie da się z nią wygrać - przyznaje Maciej Kot.
- Nie mam zupełnie do jury. Uważam, że jury wykonało świetną pracę, o nie przeciągało za długo tego konkursu. Jest coraz gorzej, więc dobrze, że nie trzymano kibiców i wszystkich ekip na siłę. Skakanie byłoby niebezpieczne, warunki są bardzo zmienne, ten wiatr raz wieje w plecy, a raz z boku, raz pod narty. Ciężko byłoby ustawić belkę, skoki 130-metrowe, przeplatałyby się z 80-metrowymi. Byłoby to i nieciekawe i niebezpieczne - ocenia podopieczny trenera Macieja Maciusiaka.
- Do końca sezonu chciałbym ustabilizować te dobre skoki, takie jak ten pierwszy z wczoraj. To pozwoliłoby zajmować satysfakcjonujące miejsca. Motywacja jest duża, mimo że sezon jest nie do uratowania, chciałbym zaznaczyć tą końcówkę mocnym akcentem. Jest o co walczyć, bo w Planicy w ostatnim konkursie skacze najlepsza "30" klasyfikacji generalnej. Jestem w klasyfikacji 32., będę walczył żeby zrobić sobie prezent i do tej "30" wskoczyć - deklaruje Kot.
W podobnym tonie na temat odwołanych zawodów wypowiada się Dawid Kubacki:
- Szkoda. Niestety pogoda bardzo nam pokrzyżowała plany. Prognozy nie były optymistyczne, ale liczyliśmy, że ten wiatr jednak jakoś skocznie ominie. No ale nie dało się. Ten wiatr był po prostu za mocny. Trzeba było te zawody ze ze względów bezpieczeństwa. Jury ma wgląd do prognoz pogody. Wiedzą, że jeśli nie ma szans na skoki nie ma sensu trzymać kibiców na skoczni. Moglibyśmy siedzieć tu do wieczora, a i tak nic by z tego nie było.
Czy zawodnik z Nowego Targu jest zadowolony z całego weekendu?
- Połowicznie jestem zadowolony z tego weekendu, bo w tych skokach było jeszcze trochę błędów. Ale są kolejne punkty, więc jak mówię, połowicznie można uznać weekend za udany. Mieliśmy pięciu Polaków w dwudziestce i to było ok. Po powrocie z Kazachstanu mocno odczuwałem zmęczenie, ale udało się odpocząć, zrobić odnowę biologiczną i to zmęczenie odeszło. Do Wisły przyjechaliśmy z nową energią, a że się nie zmęczyliśmy to trochę jeszcze tej energii jest