Piotr Żyła: "Ciężko mi zmienić pewne przyzwyczajenia"
O ile sezon letni bardzo dobrze rozpoczęli Maciej Kot i Kamil Stoch, o tyle Piotr Żyła jak na razie jest daleki od dobrego skakania. Nie szuka winy na zewnątrz. Przyznaje jednak, że wśród kolegów z teamu, to właśnie on musiał wprowadzić najwięcej zmian w sposobie skakania.
- Nie wiem, czemu mi nie wychodzi – powiedział otwarcie po zawodach indywidualnych w Wiśle, w których zajął dopiero 43. miejsce - Nie czuję tych skoków. Jest tak nie tylko w konkursach, bo na treningach też skaczę bez szału. Chyba po latach jest mi ciężko zmienić pewne przyzwyczajenia. Na razie jednak nie wiem co z tym zrobić.
Zawodnik podkreśla, że przyczyną jego słabszej dyspozycji nie są ani metody treningowe nowego trenera, ani też sprzęt. - Jeżeli chodzi o przygotowanie do lata, to trenowaliśmy dosyć ciężko. Ale przed zawodami w Courchevel czy w Wiśle, zrobiliśmy już tak, jak zawsze przed konkursami, czyli trenowaliśmy mniej. A sprzęt? Jest dobry. Poza tym, jaki by nie był, za mnie nie skoczy – komentuje.
Nasz skoczek opowiedział także, jakie odczucia obecnie towarzyszą mu na rozbiegu oraz podczas skoku – W nogach czuję, że mógłbym dobrze skakać, ale tak się nie dzieje. Poza tym często źle układam ciało na rozbiegu A jak się dobrze nie ułożę to jadę, próg się zbliża, a ja nie potrafię nic zrobić – tłumaczy.
Pomimo tego, Żyła zapewnia, że nie korci go, aby powrócić do słynnego "garbika". - Podjąłem się zmiany, ale nie wiem jak to będzie wyglądało dalej. Na pewno nie czuję się dobrze z tym, że mi nie wychodzi – przyznaje – Ale to dopiero początek sezonu letniego, a my koncentrujemy się przecież na zimie. Póki co skaczę najgorzej z drużyny. Ale prawda jest też taka, że miałem do wprowadzenia najwięcej zmian i jak na razie nie umiem się do nich przyzwyczaić.
Korespondencja z Wisły, Katarzyna Skoczek