Strona główna • Letnie Grand Prix

Maciej Kot: "Skocznia w Einsiedeln zazwyczaj była dla nas szczęśliwa"

Maciej Kot we wszystkich piątkowych seriach oddawał skoki plasujące go w ścisłej czołówce. Jak przyznaje sam zawodnik, gorsza była tylko druga seria treningowa, podczas której pojawiły się problemy w fazie lotu. Czy pobyt w Hinterzarten okazał się owocny?


- Jestem bardzo zadowolony, bo w moim przypadku było sporo pracy nad lotem. Myślę, że będzie to skutkowało w przyszłości. Nie jest to optymalna pozycja, ale jakaś poprawa jest. Uważam, iż udało mi się to już wdrożyć w Einsiedeln. Za nami spokojne treningi, sporo odpoczynku i regeneracji, przez co jesteśmy gotowi do kolejnych zawodów - przyznaje 25-latek.

Piątkowe próby były na ten moment optymalne? - Trzy całkiem niezłe skoki. Drugi był chyba najgorszy. Też nie jakiś zepsuty, ale było troszkę problemów właśnie w locie. Pierwsza i trzecia próba były na bardzo dobrym poziomie. Z takimi skokami można walczyć.

Jest szansa na kolejne polskie sukcesy w Einsiedeln? - Treningi pokazują, że szansa jest. Możliwości zawsze są i trzeba walczyć. Skocznia w Einsiedeln zazwyczaj była dla nas szczęśliwa i po prostu dobrze na niej skaczemy. Widać było to po treningu i wynikach kwalifikacji, że dobrze się na niej odnajdujemy. Mam nadzieję, że te wyniki będą dla nas satysfakcjonujące i ktoś od nas stanie na podium, a na dodatek nie będzie to jedna osoba. Dopóki piłka w grze, wszystko jest możliwe.

Odejście od rozgrzewki pod skocznią jest pozytywną zmianą? W tym sezonie polska kęadra odbywa ją jeszcze przed wyjazdem z hotelu. - Tutaj jest to zupełnie coś nowego. Zawsze robiliśmy indywidualną rozgrzewk już na skoczni. W sumie ma to sens, bo jest to rozgrzewka robiona w najbardziej komfortowych warunkach, kiedy nikt nam nie przeszkadza. Mamy ciszę i spokój, a do tego znajdujemy sobie skocznię, gdzie jest równy asfalt i można pojeździć na wózku. Na skoczni nie zawsze takie miejsce jest. Można też pograć chwilę w piłkę, jest zatem na spokojnie. Potem na skoczni każdy się dogrzewa, ale ma to sens i myślę, że się sprawdza.

Korespondencja z Einsiedeln, Tadeusz Mieczyński