Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Piotr Żyła: "Dojazd mam już wypracowany"

Tegoroczny sezon letni w przypadku Piotra Żyły przyniósł ogromne zmiany. Stefan Horngacher kompletnie przebudował pozycję najazdową 29-latka, co w przypadku tak doświadczonego zawodnika nie jest kwestią łatwą do opanowania. W Letnich Mistrzostwach Polski, indywidualnie Żyła był siódmy, zaś w rywalizacji drużynowej był członkiem ekipy z Wisły, która wywalczyła tytuł v-ce mistrza kraju.


Jakie były te skoki na obiekcie im. Adama Małysza? - Można powiedzieć, że dość fajnie. Te skoki były w porządku. Jest jeszcze dużo do pracy, ale w miarę wygląda to już stabilnie. Wszystkie zmiany idą jak najbardziej w dobrym kierunku - twierdzi wiślanin.

Nad czym szczególnie trzeba pracować przed zimą? - Dojazd mam już wypracowany tak, jakbym chciał. Te próby są stabilne i powtarzalne. Odbicie też, ale mam trochę problemów z przejścia z dojazdu do lotu. Kiedy inaczej się jeździło, to inaczej się też wylatywało w powietrze. Teraz za bardzo zamykam za progiem, co nie jest optymalne. Jest to element najbardziej podlegający poprawie.

Pojawia się zmęczenie po kilku zgrupowaniach i startach na igelicie? - Raczej nie. Tego lata nie jeździliśmy na zbyt dużo zawodów, więc nie odczuwam zmęczenia startowego. Raczej wolałbym jeszcze brać udział w konkursach.

Czy zachowanie Macieja Kota zmieniło się po ostatnich sukcesach? - Już się nie kumplujemy <śmiech>. A poważnie mówiąc, nadal jest normalnie, a więc tak, jak było. Poza tym, że Maciek skacze trochę dalej od wszystkich <śmiech>. To jest sport, a Maciek jest w takiej formie, w jakiej było niewielu skoczków. Tak dalekie skoki, z ośmiu belek niżej, to trochę przepaść. Ale cieszę się, bo dość spory czas się męczył, więc przyjemnie, że tak zaczął skakać.

Czym aktualnie zajmują się polscy skoczkowie w wolnym czasie na zgrupowaniach i wyjazdach? - Teraz jesteśmy na etapie oglądania ambitnych serialów. Fajnie byłoby już poskakać na śniegu, ale jeszcze go nie ma, więc czeka nas zgrupowanie na igelicie. Są elementy, nad którymi nadal trzeba pracować.

Korespondencja z Wisły, Tadeusz Mieczyński i Dominik Formela