Stefan Horngacher: "Jestem bardzo zadowolony"
Doskonałe skoki Kamila Stocha i Macieja Kota w pierwszej serii rozbudziły nadzieje kibiców na wyczekiwane od niemal 2 lat polskie podium w konkursie indywidualnym. Stało się jednak inaczej… Trener polskiej kadry Stefan Horngacher jest jednak bardzo zadowolony ze skoków swoich podopiecznych. Oto, co powiedział nam tuż po zakończeniu niedzielnego konkursu w Klingenthal.
Dzisiejsze zawody znów były udane dla Polaków – ale po pierwszej serii wszyscy czekali na trochę więcej… - Oczywiście, jeśli prowadzisz po pierwszej serii, każdy spodziewa się, że możesz wygrać ten konkurs. Ale dzisiaj to potoczyło się trochę dziwnie, ta druga seria. Kamil i Maciek oddali dobre skoki – ale z małymi błędami i przez to nie udało im się być na podium. Mimo to jestem bardzo zadowolony z 4. i 5. miejsca, zawodnicy pokazali naprawdę dobre skoki, podobnie jak Dawid, Stefan i Piotrek. W żadnym wypadku nie jestem rozczarowany. Jeśli ktoś by mi wczoraj powiedział, że będziemy mieć 4., 5., 13. miejsce, powiedziałbym – super, biorę! - śmieje się Stefan Horngacher.
Czy na słabsze wyniki w drugiej serii mogły wpłynąć nieco pechowe warunki atmosferyczne? - Faktycznie było trochę trudniej, ale nie ma co o tym mówić, bo tu prawie w ogóle nie ma wiatru. Musimy dobrze skakać – wtedy można wygrywać zawody. To nasz cel.
Różnice w czołówce po pierwszej serii były jednak na tyle niewielkie, że trzeba chyba przyznać, iż czołowi zawodnicy znaleźli się na podium zasłużenie? - Tak, oni chyba też się nie spodziewali, że mogą być na podium. Dwóch mocnych polskich skoczków wciąż czekało, by oddać swoje próby – uśmiecha się trener. - Cóż, czasem tak się dzieje. Może następnym razem to my będziemy mieć więcej szczęścia i przesuniemy się z 4. miejsca na 1., to całkiem możliwe.
Od ostatniego polskiego podium w konkursie indywidualnym minęło już prawie 2 lata – czy według trenera Horngachera niebawem może się to zmienić? - Zobaczymy. Pracujemy nad tym – odpowiada krótko trener. Jakie są plany drużyny przed kolejnym pucharowym weekendem w Lillehammer? Czy zaplanowany jest jakiś trening? - Tak, jedziemy do domu i będziemy tam trenować. Trening siłowy, rozciąganie, nasze normalne działania, a potem jedziemy do Lillehammer. Nic na skoczni. Zmian w składzie nie będzie – nie wiem jeszcze, kiedy zrobię pierwsze zmiany.
Korespondencja z Klingenthal, Tadeusz Mieczyński i Dominik Formela