Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Stefan Hula: "Obyśmy wykonali swoją pracę"

Pierwszy dzień norweskiego weekendu Stefan Hula może uznać za bardzo udany. 30-letni skoczek uplasował się na czwartej lokacie, a osiągnięte przez niego 139 metrów było trzecią najdłuższą odległością piątkowych kwalifikacji. Dalej skoczyli tylko Anders Fannemel (139.5 m) i Kamil Stoch (144 m).


Stefan Hula znakomicie rozpoczął rywalizację w Lillehammer i, jak sam przyznał, dobrze czuje tamtejszą skocznię. Świadczy o tym nie tylko jego rezultat z kwalifikacji, ale również świetna 137-metrowa odległość osiągnięta podczas drugiego treningu. - Oba skoki były podobne. Ten skok kwalifikacyjny był o dwa metry dłuższy, choć wydaje mi się, że nieco spóźniony. Jednak całe pchanie poszło centralnie do progu i to oddało, tak że mogę to uznać za pozytywne zakończenie dnia - powiedział Polak. - W pierwszym skoku było troszkę problemów z timingiem, ale daliśmy z tym rade, więc okej.

Pogoda w Norwegii nie rozpieszczała skoczków. Organizatorzy kilkukrotnie byli zmuszeni zmienić długość rozbiegu. - Wiatr trochę kręcił – przyznał Stefan Hula. – Niestety, nie ma tutaj tak stabilnych warunków, jakie mieliśmy weekend wcześniej, czy nawet w Kuusamo. Ale nie jest źle, nie można powiedzieć, żeby było niebezpiecznie. Można skakać, ale trzeba mieć dużo szczęścia, żeby warunki były optymalne. Ja na takie trafiłem i wykorzystałem je w tym drugim skoku. Mam nadzieję, że jutro pogoda okaże się trochę bardziej łaskawa, unikniemy loterii i będzie fajny konkurs.

Niektóre ekipy po weekendzie w Klingenthal zostały potrenować na Vogtland Arenie, a polska kadra B przygotowywała się w Wiśle. Podopieczni trenera Horngahera dostali natomiast trochę wolnego. Czy Stefan Hula potrzebuje teraz skoków, czy też uważa brak treningów między startami za dobre rozwiązanie? - Fajnie by było też sobie skoczyć, ale nie narzekam na to, że jest troszkę więcej wolnego. Można spędzić czas w domu z rodziną – stwierdził. - Jakoś bardzo tych skoków nie potrzebuje, bo są one stabilne i dobre, zatem oby tak cały czas. Wiadomo, że trening by się przydał, jeśli by się chciało coś przetestować, ale na razie myślę, że wszystko wygląda całkiem nieźle i niech tak pozostanie.

W minionym sezonie oba konkursy Pucharu Świata w Lillehammer zostały przeniesione na skocznię normalną HS100, ze względu na zbyt silne podmuchy wiatru. Stefan Hula zaliczył tam naprawdę solidne występy, zwłaszcza podczas drugich zawodów, po których został sklasyfikowany na 10. lokacie i był najlepszym z Polaków. Czy czuje, że i w tym roku okaże się liderem naszej reprezentacji? - Fajnie, jakbyśmy wszyscy jutro super poskakali. Kto będzie najlepszy, to jest nieważne. Obyśmy wykonali swoją pracę i myślę, że wtedy każdy będzie szczęśliwy i zadowolony z siebie przede wszystkim – zakończył.

Korespondencja z Lillehammer, Dominik Formela i Tadeusz Mieczyński