Klemens Murańka: "Nie wiem, czy dalszy udział w Turnieju ma sens" - aktualizacja
Klemens Murańka ostatnich dni z pewnością nie może zaliczyć do udanych. W Oberstdorfie zajął dopiero 40. pozycję, a w sobotnich kwalifikacjach do konkursu w Garmish-Partenkirchen uzyskał jedynie 119,5 m, co było wynikiem zbyt słabym, by zapewnić sobie miejsce w noworocznych zawodach. Reprezentant Polski dodatkowo został zdyskwalifikowany, ponieważ nie wykonywał zaleceń Seppa Gratzera podczas kontroli sprzętu.
- Bardzo chciałbym wziąć udział w dalszej części Turnieju w Austrii, ale to być może nie jest najlepszy pomysł. Jest mi teraz bardzo trudno. Nie wiem, czy pozycja najazdowa nie jest optymalna czy to kwestia jakichś innych błędów. Po prostu nie wychodzi – komentuje Murańka.
- Skok we wczorajszych zawodach był w porządku, na progu wszystko nieźle się udało, tylko w pierwszej fazie lotu zaatakowałem trochę zbyt agresywnie. Dlatego nie nabrałem odpowiedniej wysokości i nie miałem szans na lepszą odległość. Na treningach w Polsce było dobrze, ale teraz znów coś jest nie tak. Nie wiem, czy lepszym dla mnie rozwiązaniem nie będzie pojechać do domu i odbyć spokojne treningi przed Pucharem Świata w Zakopanem niż męczyć się tutaj. Nie wiem, czy dalszy udział w Turnieju ma sens. Zobaczymy, co powie trener, a potem będziemy jeszcze dyskutować.
Jak nasz reprezentant podsumuje kończący się rok? – Był to rok wytężonej pracy, zdarzały się zarówno smutki, jak i radości. Mam nadzieję, że następny będzie lepszy, pogodniejszy, a także, że zbuduję lepszą formę. Chciałbym móc pozytywnie go ocenić – życzy sobie 22-letni zawodnik.
* - rozmowę nagrywano przed opublikowaniem informacji o dyskwalifikacji Klemensa Murańki.
Wbrew informacji, jaka pojawiła się podczas transmisji z kwalifikacji, Klemens Murańka stawił się do kontroli sprzętu, przeprowadzanej przez Seppa Gratzera.
- Zgłosiłem się normalnie do kontroli tylko Sepp nie sprawdził mi obwodu kombinezonu, ponieważ żeby sprawdzić cały obwód kombinezonu należy najpierw przejść kontrole wysokości kroku. Przez tę kontrolę nie przeszedłem, ponieważ strąciłem dwa razy poprzeczkę, oczywiście po upomnieniu, że nie należy za bardzo wyciągać kroku kombinezonu wyżej.
- Delegat FIS miał wówczas przejść do kontroli obwodów, ale gdy sie rozluźniłem kombinezon zjechał troszkę w dół i strącił poprzeczkę, która jest trzymana tylko przez magnes. W tej sytuacji zostało to sklasyfikowane, jako odmowa kontroli sprzętu. Ta poprzeczka nie powinna spaść gdyż przed kontrolą uprzedzał mnie, żebym luźno stał, a strącenie poprzeczki, oznaczało, że prawidłowo nie stałem. Wynikło to nie dlatego, że miałem za nisko krok, ale wolałem go podciągnąć żebym był spokojniejszy ze jest dobry nawet z rezerwą.
- Kibice i dziennikarze piszą o moim niesportowym zachowaniu, jakbym nie zgłosił się do kontroli, ale w rzeczywistości to nie jest prawda.
Korespondencja z Garmisch-Partenkirchen, Dominik Formela