Wypowiedzi Piotra Żyły i Macieja Kota po kwalifikacjach w Bischofshofen
Zarówno Maciej Kot jak i Piotr Żyła po raz kolejny zakończyli kwalifikacje w czołowej dziesiątce. Piotr Żyła po skoku na odległość 137 m zajął 4. miejsce i w pierwszej serii finałowego konkursu Turnieju Czterech Skoczni zmierzy się z Austriakiem Philippem Aschenwaldem. Maciej Kot wylądował na 138 m i uplasował się tuż za kolegą z reprezentacji na 5. pozycji. Podczas jutrzejszego konkursu będzie rywalizował z Tomasem Vancurą.
Piotr Żyła (4. miejsce w kwalifikacjach):
- W treningach miałem problemy z tym, żeby odpowiednio szybko zareagować na progu. Skok w kwalifikacjach uważam za dobry, taki normalny. Te w treningach w sumie też, tyle, że były trochę krótsze <śmiech>. Tutejsza skocznia jest trochę inna niż pozostałe, zwłaszcza jej rozbieg, dlatego nie jest łatwo od początku skakać na niej dobrze. Myślę jednak, że jest już w porządku. Pogoda też jest dobra, chociaż wieje dość mocny wiatr – komentuje Żyła.
Reprezentant Polski zajmuje aktualnie 4. miejsce w klasyfikacji Turnieju Czterech Skoczni. O co będzie walczył w jutrzejszym konkursie? – O czwarte miejsce <śmiech>.
Jakie szanse ma Kamil Stoch na zwycięstwo w całym Turnieju? – Zależy, ile papryki zje <śmiech>. Myślę, że się z nim podzielimy. Tak, żeby wygrał Turniej – żartuje skoczek z Wisły.
Maciej Kot (5. miejsce w kwalifikacjach):
- Po wczorajszych zawodach byłem usatysfakcjonowany ze swojego skoku. Stał na dobrym poziomie, co w neutralnych warunkach, na jakie trafiłem, dało dobry wynik. Trochę szkoda, że nie rozegrano drugiej serii. Na pewno miałbym możliwość walki o wyższe miejsce, bo rywale, którzy uplasowali się przede mną, mieli dużo lepsze warunki i prawdopodobnie można byłoby ich wyprzedzić. Z drugiej strony w finałowej serii warunki mogłyby być jeszcze trudniejsze i mój wynik mógł się pogorszyć. Konkurs uważam za naprawdę udany – ocenia Kot.
Po konkursie w Innsbrucku na organizatorów spadła fala krytyki. Czy obiekt w Bischofshofen jest dobrze przygotowany do zawodów?- Jak na panujące tutaj warunki, skocznia jest przygotowana bardzo dobrze. Na zeskoku jest oczywiście dużo świeżego śniegu, ale jest równy, nie ma dziur. Trzeba trochę bardziej uważać przy lądowaniu, ale nie ma większych problemów. Tory także są proste. Na początku pojawiły się kłopoty ze względu na padający śnieg, zanim włączono dmuchawy, ale potem wszystko było już w porządku.
- W drugiej serii treningowej trafiłem dziś na mocny wiatr w plecy, dlatego mimo dobrego skoku nie udało mi się uzyskać zadowalającej odległości. To pokazuje, jak ważne są warunki.
- Powiem szczerze, że nigdy przedtem nie czułem się na tej skoczni tak dobrze. Dziś na odprawie trener mówił nam, że treningi na wózku, które wykonujemy prawie codziennie, powinny tutaj pomóc i tak rzeczywiście się czuję. Pozycja najazdowa jest dobrze ustawiona i ten długi rozbieg mi nie przeszkadza – zapewnia 25-letni zawodnik.
Czy po wyczerpującym Turnieju reprezentant Polski ma jeszcze siły na jutrzejszy finał? – Tak, wczoraj, kiedy przyjechaliśmy do Bischofshofen, mieliśmy trochę czasu na regenerację i relaks. To w zupełności wystarczyło. Dzisiaj też oszczędzałem siły. Praktycznie nie robiłem rozgrzewki. Także można powiedzieć, że jeżeli chodzi o rozgrzewkę, to były takie skoki na pięćdziesiąt procent. Koncentrowałem się na kwestiach technicznych. Na jutro zostało sporo energii.
Czy koledzy z reprezentacji starają się wspierać Kamila Stocha w walce o zwycięstwo w Turnieju?- Myślę, że najbardziej możemy pomóc Kamilowi naszymi dobrymi skokami, tak, żebyśmy też zajmowali wysokie pozycje w konkursie. Myślę, że to najlepszy sposób, żeby go wesprzeć w obliczu ogromnej presji.
- Jutro będę walczył o to samo, co zawsze czyli o dobre skoki, który mają przynieść satysfakcjonujący rezultat. Nie chcę mówić o konkretnych miejscach, bo warunki pokazały dziś, że mogą trochę namieszać w konkursie. Dlatego przede wszystkim liczę na dobre skoki, które mogą dawać wysokie miejsca, co pokazały dzisiejsze kwalifikacje i pierwsza seria treningowa. Oby warunki były sprawiedliwe – kończy podopieczny Stefana Horngachera.
Korespondencja z Bischofshofen, Dominik Formela