Kamil Stoch: "Wyrwało mi zapięcie z narty"
Sobotni występ Kamila Stocha w Zakopanem może wywoływać mieszane uczucia. Po pierwszym, jak przyznaje sam zawodnik, spóźnionym skoku na odległość 125 metrów, w finale lider klasyfikacji generalnej Pucharu Świata poszybował na 136. metr. Polak wykazał się w tej próbie ogromnymi umiejętnościami, ponieważ podobnie jak w zakończonym upadkiem skoku w Innsbrucku, tak i dziś usterce uległo wiązanie łączące but z nartą lidera Biało-Czerwonych.
- Dzisiaj był piękny konkurs i wspaniałe widowisko. Mam nadzieję, że jako drużyna dostarczyliśmy kibicom dużo pozytywnych emocji, ale zdecydowanym bohaterem dnia jest Piotrek Żyła, która oddał dwa świetne skoki.
- Cała drużyna, włącznie ze sztabem szkoleniowym i kibicami, zasługuje na medal. Wykonaliśmy naprawdę ciężką pracę. Każdy z nas dawał z siebie wszystko. Wspólnie osiągnęliśmy ten sukces. Ja starałem się zrobić najlepiej to, co potrafię. Pierwszy skok był totalnie spóźniony, a w drugiej serii chciałem się zrehabilitować, aby móc cieszyć się razem z kolegami i fanami.
Co wydarzyło się przy lądowaniu w ostatnim sobotnim skoku? - Miałem trochę problemów, ponieważ w serii finałowej niemal cały czas leciałem krzywo, ale chciałem to dobrze wylądować telemarkiem. Przypłaciłem to głębszym wypadem, przez co wyrwało mi zapięcie z narty. Na szczęście nic złego się nie stało i udało się ustać tę próbę.
Korespondencja z Zakopanego, Dominik Formela i Paweł Guzik
autor: Dominik Formela, źródło: Informacja własna weź udział w dyskusji: 38