Koniec sezonu dla Marinusa Krausa
Krótko po tym jak narciarski świat obiegła informacja o kontuzji Severina Freunda, która uniemożliwi mu występy do końca sezonu, los mistrza świata z Falun podzielił Marinus Kraus. Drużynowy mistrz olimpijski z Soczi będzie pauzował do końca zimy z uwagi na problemy z kolanem.
Ta zima od początku nie układała się po myśli 26-letniego reprezentanta Niemiec. Kraus rozpoczął sezon od występów w Pucharze Kontynentalnym, nie uzyskiwał tam jednak zachwycających wyników. Pod koniec grudnia dostał od Wernera Schustera szansę zaprezentowania się w niemieckich konkursach Turnieju Czterech Skoczni, jednak zarówno występ w Oberstdorfie jak i Garmisch-Partenkirchen kończył na etapie kwalifikacji. Ponownie oddelegowany został do startów w "kontynentalu". Zawody w Titisee-Neustadt kończył na 57 i 56 miejscu. Jak się okazuje wpływ na tak słabe wyniki miała kontuzja, z którą reprezentant Niemiec borykał się od początku sezonu.
- Drodzy Fani, nie mam dla was dobrej wiadomości - napisał wczoraj Kraus na swoim profilu na portalu Facebook - dokucza mi ból w kolanie. Okazuje się, że uraz łąkotki, którego doznałem na początku sezonu nie jest jeszcze całkowicie wyleczony. Nasz drużynowy lekarz zasugerował mi, bym zrobił sobie przerwę. Z ciężkim sercem muszę zastosować się do tego zalecenia i zakończyć sezon. Chcę całkowicie wyleczyć kolano do wiosny, by być sprawnym, zdrowym i móc rozpocząć przygotowania do sezonu olimpijskiego.
Przypomnijmy, że zawodnik klubu WSV Oberaudorf był czołową postacią reprezentacji Niemiec podczas igrzysk olimpijskich w Soczi. Wraz z Severinem Freundem, Adreasem Wellingerem, i Andreasem Wankiem wywalczył złoty medal w konkursie drużynowym, a w indywidualnych zmaganiach na dużej skoczni zajął szóste miejsce, skokiem na odległość 140 metrów ustalając oficjalny rekord obiektu. Najwyższą lokatą Krausa w Pucharze Świata pozostaje drugie miejsce wywalczone w Ruce w sezonie 2013/14. Niemiec prowadził wtedy po pierwszej serii, a ostatecznie przegrał o zaledwie pół punktu z Gregorem Schlierenzauerem, który awansował wówczas z piętnastego miejsca na pierwsze