Kamil Stoch: "Trener przekazał kilka wskazówek"
Przed Kamilem Stochem kolejny weekend walki o Kryształową Kulę. W sobotę i niedzielę na przebudowanej skoczni mamuciej im. Heiniego Klopfera w niemieckim Oberstdorfie odbędą się dwa konkursy indywidualne. Jak dwukrotny mistrz olimpijski odebrał zmiany, do których doszło na arenie nadchodzących zmagań?
- Wrażenia są dość pozytywne. Całkiem miło być polatać dalej niż na 120. czy 130. metr. Wykonałem dziś dobrą pracę, bo wszystko skoki były za granicę 200 metrów. Może nie dużo, ale jednak. Wciąż brakuje pewnej stabilizacji, zwłaszcza w pozycji najazdowej. Tam było trochę wahań. W przejście na najeździe wjeżdżałem za bardzo z tyłu albo jak w kwalifikacjach – za bardzo z przodu. Przez to odbicie było zbyt agresywne. Reasumując, dzień był na plus. Były dobre skoki na bardzo dobrej skoczni. Jest to trudny obiekt, ale da się na nim latać daleko.
- To jest nowy obiekt. Mieliśmy po raz pierwszy okazję na nim skakać. Z tego powodu sędziowie mieli utrudnione zadanie w kwestii doboru długości najazdu. Pomimo zmiany pogody i ocieplenia, warunki były dość stabilne. Przy dodatnich temperaturach powietrze jest nieco inne, ale było całkiem dobrze - dodaje triumfator 65. Turnieju Czterech Skoczni.
Czy na tak dużej skoczni nasz rodak odczuwa jakieś dolegliwości bólowe w kolanie, z którym zmaga się od grudniowej rywalizacji w norweskim Lillehammer? - Jest w porządku. Nic nie boli.
Z powodu niegotowego wyciągu, najlepsi skoczkowie świata na górę skoczni transportowani są samochodami, które pokonują krętą leśną drogę. Czy jest to jakieś utrudnienie? - Na szczęście nie wywożą nas gdzieś tam daleko <śmiech>. Nie mnie oceniać organizację. Poza niedziałającym wyciągiem, wszystko jest bardzo dobrze. Najważniejsze, że skocznia przygotowana jest na najwyższym poziomie. Stan torów najazdowych i zeskoku jest super.
Jest to pierwszy weekend Polaków na skoczni mamuciej pod wodzą Stefana Horngachera. Czy szkoleniowiec miał jakieś specjalne rady dla swoich podopiecznych - W czwartek mieliśmy zebranie, na którym trener przekazał kilka wskazówek. Każdy z nas skakał już na takim obiekcie, więc mniej więcej wie, co ma robić.
Kamil Stoch niejednokrotnie udowadniał, iż jest sympatykiem piłkarskiego klubu Liverpool F.C. Czy lider klasyfikacji generalnej znajduje czas, aby oglądać spotkania swojego ulubionego zespołu z angielskiej Premier League? - Oczywiście! Czasem się denerwuję, ale wierzę w to, że będzie okej. Dla mnie najważniejsza jest walka na boisku. Cieszę się, że nie są daleko w tabeli, tylko w końcu mogą walczyć o najwyższe laury. To jest podstawa. Nie ukrywam, że mogłoby być lepiej, ale i tak jest dobrze <śmiech>.
Korespondencja z Oberstdorfu, Dominik Formela