Dawid Kubacki: "Pojawiły się zastrzeżenia, że noty nie były adekwatne do lądowania"
Reprezentacja Polski w konkursie drużynowym w Oslo stanęła ostatecznie na najniższym stopniu podium. Po raz kolejny mocnym punktem naszej drużyny okazał się Dawid Kubacki. Skoczek z Nowego Targu poszybował odpowiednio na 119,5 metra oraz 127. metr. W generalnej klasyfikacji turnieju Raw Air plasuje się on aktualnie na szesnastej pozycji. Co zawodnik kadry A powiedział po sobotniej rywalizacji?
Co zadecydowało o gorszym skoku w pierwszej serii konkursowej? – To była całkiem dobra próba, ale niestety warunki były bardzo ciężkie. Gdzieś nad 90. metrem dostałem lekki podmuch albo może nie wiało tam aż tak bardzo z tyłu i poczułem, że te narty troszkę podeszły. Myślałem, że w końcówce to mnie przytrzyma, ale niestety nie było na czym odlecieć. Z tego względu, mimo dobrego skoku, ta odległość nie jest imponująca, a to się odbija również na notach. Sędziowie na to patrzą i nawet mimo poprawnego lądowania dostaje się niskie oceny. No cóż, szkoda, że tak się to wszystko potoczyło, ale warunki były, jakie były i w takich przyszło nam walczyć. Myślę, że daliśmy z siebie wszystko. Zabrakło nam odrobiny szczęścia, by osiągnąć wyższe miejsce. Sądzę, że i tak możemy być zadowoleni, bo nawet w ciężkiej sytuacji udało się wywalczyć dobrą, trzecią lokatę – skomentował po zakończonym konkursie Dawid Kubacki.
W finałowej serii Maciej Kot oddał skok na odległość 128,5 metra i wydawało się, że pozwoli to pokonać Niemców. Czy zawodnicy byli zaskoczeni końcowym wynikiem? – Mi również z powietrza zdawało się, że ja tę zieloną linię przekroczyłem, a tak naprawdę byliśmy drudzy po mojej próbie. To jest tylko takie wrażenie, jednak trenerzy później mówili, że na powtórce troszeczkę brakowało. Pojawiły się też zastrzeżenia, że noty nie były adekwatne do lądowania, ale cóż – konkurs się odbył, miejsca są rozdane. Teraz ważne jest dla nas to, by odpocząć przed jutrzejszymi zawodami i walczyć dalej.
Podczas drugiej serii warunki atmosferyczne uległy pogorszeniu. Czy mgła, która się pojawiła, miała wpływ na przykład na termikę? – Jak najbardziej. Widać było, że ta mgła się przemieszczała, wtedy też bardziej widoczne są wszelkie ruchy powietrza. To cały czas nie były jednak złe warunki - ostatni skoczkowie mieli całkiem przyzwoitą aurę w locie. Nie widzę w tym takiego zagrożenia. Może gdyby mgła się zagęściła, to wtedy mogliby tę serię przerywać.
Puchar Świata czy Raw Air? Na czym bardziej skupia się Dawid Kubacki? – Czy ja wiem? Generalnie przyjechaliśmy tutaj na Puchar Świata i po to, by walczyć o swoje dobre skoki, to właśnie chcielibyśmy tutaj pokazywać. To jest pierwszy raz, kiedy bierzemy udział w tym turnieju, więc tak naprawdę ciężko jest się o nim wypowiedzieć. Myślę, że takie wnioski będzie można wyciągnąć po jego zakończeniu.
Korespondencja z Oslo, Dominik Formela i Tadeusz Mieczyński