Dawid Kubacki: "Kontuzja jest już za mną"
Niedzielny konkurs indywidualny Dawid Kubacki ukończył na 17. miejscu. W pierwszej serii zawodów reprezentant Polski skoczył 214 metrów, ale to seria finałowa okazała się być dla niego najważniejsza. Lot na odległość 232 metrów był bowiem najdłuższym w jego dotychczasowej karierze.
- Nie skupiałem się na pobiciu rekordu życiowego. Wiedziałem, że popełniam drobne błędy, które nie pozwalają mi odlecieć aż tak daleko i to właśnie na nich koncentrowałem się dziś od pierwszego skoku. Małymi krokami posuwałem się do przodu i teraz w ostatniej próbie wszystko zagrało tak, jak trzeba. Wreszcie mogłem polecieć trochę dalej – komentuje Kubacki.
Jakie są wrażenia reprezentanta Polski po rekordowym skoku? - Wrażenie jest rewelacyjne. Doświadczyłem tego po raz pierwszy, więc nie jest to dla mnie codzienna sytuacja. Moment, w którym na samym końcu lotu znów nabiera się wysokości, jest czymś niesamowitym. Tylko patrzy się, jak daleko uda się z tego polecieć.
- Konkurs był szalony, ale ja na szczęście nie mogę narzekać. Obydwa skoki oddałem w całkiem dobrych warunkach. W pierwszej serii trochę ściągało mi nartę w dół, ale była to kwestia mojego błędu przy wyjściu z progu. Dlatego nie udało się wtedy polecieć dalej. W ostatniej próbie udało mi się to poprawić i bardzo się cieszę, że mogę się teraz szczycić tak dobrym rekordem.
Jak Kubacki oceni obecną dyspozycję Kamila Stocha? -Jak już kiedyś wspominałem, mocno wierzę w Kamila i wiem, że stać go na wygrywanie do końca sezonu. Pokazuje swoją siłę, ale też naszą moc jako całego zespołu. Serdecznie mu gratuluję. Przesunął się także na drugie miejsce w Raw Air, co dla nas oznacza kolejny ważny sukces.
Czy turniej Raw Air był tak ekstremalny, na jaki się zapowiadał? - Cały turniej zapowiadał się bardzo męcząco i intensywnie. Teraz po jego zakończeniu mogę powiedzieć, że mnie to aż tak nie wyeksploatowało, jeżeli chodzi o skoki. Nawet mimo tego, że startowałem tak naprawdę we wszystkich konkursach, nie czuję się jakoś nad wyraz zmęczony, nie bardziej niż po każdym innym konkursie. Dlatego podejrzewam, że tego rodzaju turniej może się przyjąć – uważa 27-letni zawodnik.
- Ze względu na kontuzję turniej rozpoczął się dla mnie trochę pechowo, ale to siła wyższa. Po prostu tego nie przewidzieliśmy. Niestety przez parę konkursów trochę przeszkadzało mi to w oddawaniu dobrych skoków. Najważniejsze jest jednak to, że ta kontuzja jest już za mną, a skoki są znów na dobrym poziomie. To mnie cieszy.
Czy po tak intensywnym turnieju naszym zawodnikom nie będzie brakowało skoków w ciągu najbliższych kilku dni? - Może być ciężko. Zobaczymy, czy nie będą nam się śniły po nocach – ze śmiechem kończy podopieczny Stefana Horngachera.
Korespondencja z Vikersund, Dominik Formela i Tadeusz Mieczyński
autor: Magdalena Celuch, źródło: Informacja własna weź udział w dyskusji: 8