Kamil Stoch straci rekord skoczni w Planicy? [PRIMA APRILIS]
Finałowy weekend zawodów Pucharu Świata w Planicy kibice zapamiętają na długo m.in. dzięki sobotniemu polowaniu na rekord Letalnicy (HS225). Ostatecznie padł on łupem Kamila Stocha, który poszybował na odległość 251,5 m. Mistrz olimpijski z Soczi podparł jednak swoją próbę, czego nie wychwycili sędziowie zawodów. Słoweńcy mają jednak odmienne zdanie na temat rekordu swojej najsłynniejszej skoczni.
Ubiegła sobota obfitowała w nowe rekordy Letalnicy. Już w serii próbnej dotychczasowy najlepszy wynik (248,5 m Petera Prevca) poprawił Robert Johansson. Norweg w swojej próbie pewnie lądował na 250 metrze. Odpowiedź na wyczyn Norwega nastała w finałowej serii zawodów. Najpierw na 251 metr poszybował Austriak Stefan Kraft, a tuż po nim Kamil Stoch uzyskał rezultat 251,5 m. Ta ostatnia próba wywołała spore kontrowersje. Powtórki telewizyjne wykazały, iż Polak podparł swój skok. Sędziowie byli jednak odmiennego zdania, tym samym zaliczając lot mistrza świata z Val di Fiemme.
– Uważam, że ten rekord powinien zostać wycofany. Sędziowie nie uznali tej próby jako upadek, ale sam zawodnik powinien wiedzieć, czy ustał, czy nie. Sprawa była jasna, śnieg aż trysnął, a jego kombinezon był mokry – twierdził tuż po zawodach były rekordzista świata, Norweg Johan Remen Evensen: – Kamil powinien podejść do sędziów i przyznać się do wszystkiego.
Sam Kamil Stoch nie ukrywał podparcia skoku w wywiadzie dla TVP: – Trochę zahaczyłem tyłkiem, trzeba to powiedzieć. Kiedy spada się na zeskok przy prędkości 140 km/h, to nie jest łatwo utrzymać się na nogach. Na szczęście tylko trochę "drapnąłem" śnieg.
Triumfator 65. Turnieju Czterech Skoczni nie ukrywał zadowolenia z decyzji jury: – Bardzo się cieszę, że rekord został uznany! To po prostu niesamowite. Nie potrafię tego opisać słowami, bo ciężko znaleźć takie, które będą w stanie oddać moje emocje. Uczucia podczas lotu były nieprawdopodobne. Chciałem, aby trwał on jak najdłużej.
Niezadowoleni z całej sytuacji są organizatorzy konkursów w Planicy. Ich zdaniem ciężko uznać podpartą próbę za rekord jednej z najsłynniejszych skoczni narciarskich świata. – Letalnica to dla nas wyjątkowy obiekt. Przez dekady przełamywano tutaj bariery ludzkich możliwości, ustanawiano nowe rekordy świata. Ewidentnie podparty rekord po prostu psuje wizerunek naszej skoczni – mówi Jelko Gros, dyrektor zawodów Pucharu Świata w Planicy.
– Mamy wielki szacunek do Kamila Stocha. To wybitny i utytułowany sportowiec, jedna z największych gwiazd tego sportu. Nasze działania nie są jednak wymierzone przeciwko niemu, a mają za zadanie dbać o legendę naszej Letalnicy. Nieustany prawidłowo skok nie może być rekordem naszego obiektu – dodaje Słoweniec.
Komitet Organizacyjny zawodów w Planicy zamierza w najbliższych dniach wysłać oficjalne pismo do Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FIS) z prośbą o anulowanie w statystykach rekordowej próby Kamila Stocha.
– FIS nie zajmuje się ustalaniem rekordów skoczni – przypomina dyrektor Pucharu Świata, Walter Hofer. – W naszych dokumentach widnieją wyłącznie informacje o najdłuższej ustanej próbie na danej skoczni, oddanej podczas zawodów najwyższej rangi. W przypadku skoku Kamila Stocha, sędziowie orzekli lądowanie bez podparcia. Nie będziemy podważać ich kompetencji. Ostatnio otrzymaliśmy kilka uwag na temat pracy jurorów. Uwzględnimy je podczas obrad komisji FIS podsumowującej sezon.
– Do tej pory do FIS nie wpłynęło żadne pismo od organizatorów zawodów w Planicy. Jeśli je otrzymamy, to rozpatrzymy sprawę – wyjaśnia Hofer.
Słoweńcy nie zamierzają jednak czekać na ewentualną odpowiedź międzynarodowych władz. – Zamówiliśmy już nową tablicę informacyjną, którą postawimy przy skoczni na linii rekordu Letalnicy. Widnieje na niej napis "251 m" i nazwisko Stefana Krafta. Turyści powinni mieć okazję ją zobaczyć jeszcze przed Wielkanocą – zapowiada Jelko Gros.
autor: Adam Bucholz, źródło: NRK/TVP/inf. własna weź udział w dyskusji: 140