Apoloniusz Tajner powalczy o kolejną kadencję
Aktualny prezes Polskiego Związku Narciarskiego - Apoloniusz Tajner, nie zamierza rezygnować ze swej posady. Jak były trener polskich skoczków przyznał w rozmowie z portalem Eurosport.Onet.pl, w kolejnych wyborach na szefa federacji również zamierza złożyć swoją aplikację.
Aktualnie panująca ustawa o sporcie zakłada, iż funkcja prezesa danego związku może być piastowana przez maksymalnie dwie kadencje. Jak zatem jest możliwe, aby 62-latek ubiegał się o prawo prezesowania związkowi przez kolejne cztery lata, skoro stoi na jego czele od 2 lutego 2006 roku? Na łamach Eurosport.Onet.pl tłumaczy sam zainteresowany.
- Tą sytuacją interesuje się kilkunastu prezesów. Wykładnie są różne. Trzymamy się jednak na razie tej ustnej, otrzymanej z ministerstwa sportu. Według niej kadencja, w trakcie której weszła ustawa, nie liczy się do bilansu. To wszystko i tak nie ma większego znaczenia, bo nie widać na razie w związku potrzeby zmian organizacyjnych czy personalnych. Bez względu zatem na to, czy mogę kandydować, czy nie mogę, na pewno będę dalej w tym uczestniczył. Chyba że pojawiłby się jakiś zupełnie nowy układ polityczny, który wymiótłby to wszystko.
Apoloniusz Tajner od października 2004 roku pełnił rolę dyrektora sportowego, a następnie sekretarza generalnego Polskiego Związku Narciarskiego. W listopadzie 2005 roku z nominacji ministra sportu Tomasza Lipca został kuratorem PZN.
Podczas wyborów z dnia 2 lutego 2006 roku, Apoloniusz Tajner został wybrany na prezesa związku, zastępując tym samym na stanowisku Pawła Włodarczyka, oskarżonego o działanie na niekorzyść PZN (uniewinnionego sześć lat później). Tajner w głosowaniu pokonał Andrzeja Kozaka, stosunkiem głosów 38:19.
Następnie Tajner wybierany był na kolejne kadencje prezesa PZN w wyborach z dnia 22 maja 2010 roku oraz 28 czerwca 2014 roku. W obu przypadkach nie miał kontrkandydatów.
Ustawa, o której mówi Tajner, weszła w życie 25 czerwca 2010 roku, zatem miesiąc po jego wyborze na drugą kadencję.
autor: Dominik Formela i Adam Bucholz, źródło: eurosport.onet.pl weź udział w dyskusji: 124