Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Piotr Żyła: "Trzeba trenować na najwyższych obrotach"

Piotr Żyła z optymizmem i dużą motywacją rozpoczął przygotowania do kolejnego sezonu w skokach narciarskich. Sympatyczny zawodnik z Wisły tej wiosny aktywnie uczestniczył też w różnych akcjach poza skocznią.


Skijumpin.pl: Jakie wrażenia po pierwszych treningach na skoczni w Szczyrku i Hinzenbach?

Piotr Żyła: Jestem zadowolony, skoki były fajne, jak na początek, chociaż trudno w ogóle mówić tutaj o przerwie w treningach. Od samego skakania mieliśmy może jakieś sześć tygodni odpoczynku. Ja w sumie nigdy i tak nie robiłem sobie dłuższego urlopu po sezonie, nawet jak była taka możliwość. Na typowy wyjazd wakacyjny może będzie chwila pod koniec sierpnia. Jak się chce osiągać dobre rezultaty i skakać dobrze zimą, to trzeba trenować na najwyższych obrotach.

Nie brakuje ci już trochę skoków na większych obiektach?

Tęskni się trochę za dużymi skoczniami, ale czasem też trzeba skakać na mniejszych, aby potem na tych większych było jeszcze więcej radości.

W ubiegłym roku trener Horngacher postawił ci ultimatum i musiałeś mocno zmienić pozycję dojazdową. Tej wiosny obyło się bez rewolucji?

W zasadzie wiem teraz co i jak robić, więc zmiany nie są konieczne. Cały czas dopracowuję tę pozycję dojazdową, ale jest łatwiej niż w zeszłym sezonie o tej porze. Wciąż mam jednak nad czym pracować. Mój dojazd jest obecnie dosyć fajny i stabilny, chociaż drobne błędy potrafią się wkradać i na bieżąco te detale korygujemy. Drastycznych zmian jednak nie ma.

Jak przyjąłeś informację o tym, że Puchar Świata zainauguruje w Wiśle?

To bardzo fajna wiadomość, wreszcie już na początku sezonu będziemy mieć Puchar Świata na miejscu, u siebie. Wcześniej będzie się coś działo, bo rozpoczniemy sezon już w połowie listopada, a na dodatek w Wiśle. Nie trzeba będzie daleko jeździć, a skocznia może będzie gotowa już wcześniej, więc będzie możliwość spokojnego treningu. Czasem co prawda zawody u siebie powodują większą presję, ale z drugiej strony też dodatkowo motywują, a zawodnik jest w stanie się "nakręcić" i oddawać jeszcze lepsze skoki.

Rozumiem, że motywacji przed kolejnym sezonem ci zatem nie brakuje?

Oczywiście, że nie. Skoki narciarskie to moje życie, głód skoków i treningów cały czas mi towarzyszy. Lubię ciężki trening, wysiłek, ten tryb życia. To mi po prostu sprawia przyjemność i nie mam problemów z motywacją, czy ze zmęczeniem.

Co sądzisz o propozycji FIS dot. braku zapewnionej kwalifikacji dla czołowej dziesiątki PŚ?

Nawet specjalnie się nad tym nie zastanawiałem. Jak się jest w czołowej dziesiątce to skacze się na tyle dobrze, że z reguły nie ma się problemu z kwalifikacją. Z drugiej strony zdarzają się sytuacje, jak np. mi zeszłej zimy, kiedy kwalifikacje się zupełnie zepsuje, bo chce się coś przetestować. Czasem jednak są przypadki jak np. Domen, który w pewnym momencie strasznie męczył się na skoczni, a mimo to wchodził do konkursów dzięki PQ. Jak się jednak dobrze skacze, wtedy kwalifikacje to po prostu kolejny trening.

Jak wkomponował się do drużyny Krzysztof Miętus?

Dla mnie Krzysiek nie jest nową twarzą, bo w kadrze już był. Widać, że radzi sobie dobrze, bardzo się stara, aby wykorzystać szansę, którą otrzymał od Stefana Horngachera. To bardzo pozytywny zawodnik i człowiek, on wprowadza fajną atmosferę, dzięki swoim żartom, wesołości.

Tej wiosny angażujesz się w sporo akcji pozasportowych. Co możesz o tym powiedzieć?

Nie było tych akcji aż tyle, podobnie jak w zeszłym roku. Jeśli chodzi o Skittles to musiałem pojechać w jedną sobotę na dwie godziny do Poznania, ale akurat miałem wolne, więc nie było to dla mnie męczące. To była ciekawa akcja, taka rodzinna i fajnie było tak się trochę "pobrudzić" kolorami. Pierwszy raz uczestniczyłem w czymś takim i mi się podobało, a jeszcze bardziej dzieciom. Wzięliśmy troszkę tych farb do domu i dzieciaki się tam sypały tymi kolorowymi proszkami. Była to dla nich podwójna frajda, chociaż potem trochę potem było sprzątania.

Multikino to była z kolei taka krótka sesja zdjęciowa, pozowałem w roli pirata i... nie tylko. Najdłużej z tego to trwało przebieranie i charakteryzacja. Na pewno było śmiesznie, bo musiałem wcielić się w różne postacie.

Ostatnio byłeś na ślubie Olka Zniszczoła z siostrą twojej żony - Justyny. W ten sposób zyskałeś szwagra.

Wesele było udane, ale bawiłem się bardzo spokojnie. Trener dał mi przed tą imprezą dosyć rygorystyczne wytyczne i się do nich stosowałem, aby się zbytnio nie zmęczyć przed zgrupowaniem <śmiech>.