Jan Ziobro i Krzysztof Miętus po Pucharze Beskidów w Szczyrku
Jeden z nich sensacyjnie dostał się do kadry narodowej A na sezon 2017/2018, a drugi nie znalazł w niej miejsca. Mowa o Krzysztofie Miętusie i Janie Ziobrze, którzy wiosną stali się obiektem wielu dyskusji wśród ekspertów i kibiców związanych ze skokami narciarskimi. W piątek obaj wzięli udział w zawodach inaugurujących Puchar Beskidów 2017, jednak skoki przez nich oddane nie pozwoliły nawiązać walki ze ścisłą czołówką. Z podopiecznymi Stefana Horngachera i Radka Żidka porozmawialiśmy tuż po konkursie na obiekcie HS 106 w Szczyrku.
Jan Ziobro (13. miejsce):
- Założenie tego turnieju jest słuszne i szykuje nam się naprawdę fajna impreza dla zawodników. Początek jak najbardziej udany dla organizatorów, warunki były dobre, dzięki czemu nie było wypaczonych wyników.
- Ja nie jestem zadowolony z tego dnia w swoim wykonaniu, bo nie udało mi się oddać ani jednego dobrego skoku. Skocznia w Szczyrku nie leży mi tak do końca, ponieważ mam tutaj problem z belką startową, która jest dość wysoka i ciężko mi z niej dobrze wystartować. To mój problem, z którym muszę sobie sam poradzić, bo nikt mi tej belki tutaj inaczej nie ustawi.
- W zeszłym tygodniu na zgrupowaniu we Frensztacie skakałem dużo lepiej. Dzisiejsze skoki były na około 40% moich możliwości, więc nie mam prawa być do końca zadowolony.
- Cieszę się z tego, w jakim kierunku zmierzam i co zostało już wykonane. Przed rozpoczęciem sezonu letniego czekało mnie bardzo dużo pracy, a i same przygotowania zacząłem później. Grafik jest napięty, ale czuję satysfakcję z tego, co do tej pory udało się zrobić.
- Tematu mojej przynależności kadrowej nie chcę komentować. Jest jak jest i tyle. Głównym celem są Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Korei Południowej.
Krzysztof Miętus (25. miejsce):
- Punkty są, ale skoki nie były jakieś super. Trochę mi to wszystko "leciało" jakby do przodu i nie jestem zadowolony z tego dnia. W ostatnim czasie trenowałem m.in. w Wiśle i Frensztacie, a poza tym treningi na siłowni i motoryka. Te próby na ostatnich zgrupowaniach wyglądały w porządku. Aktualnie jestem na etapie nauki i stabilizacji pewnych rzeczy. Powoli zaczyna to wychodzić, natomiast w ostatnim czasie były skoki lepsze i gorsze.
- Czuję się mocniejszy niż przed rokiem o tej porze. Wiem do czego zmierzam i nad czym mam pracować. Wierzę w to, że będzie dobrze. Kontakt z trenerem Stefanem Horngacherem jest bardzo dobry. Trener wymaga, a ja realizuję jego założenia. Podchodzę do tej sytuacji na spokojnie i zobaczymy, co takiego przyniesie przyszłość. Wiadomo, że nie są to elementy, które da się poprawić w tydzień, ale metody i sam cel mojej pracy są jasne.
- Puchar Beskidów to bardzo fajna idea. Wedle założeń mam też wystąpić w Wiśle i Frensztacie, choć w Czechach będzie nas mogło wystartować tylko pięciu. Muszę czekać na decyzję trenerów.
Korespondencja ze Szczyrku, Dominik Formela