Bartosz Czyż i Paweł Wąsek po Pucharze Beskidów w Szczyrku
Szansę występu przed własną publicznością przy okazji inauguracji Pucharu Beskidów 2017 otrzymali m.in. dwaj podopieczni Macieja Maciusiaka z kadry juniorów. Bartosz Czyż i Paweł Wąsek, bo o nich mowa, występ na obiekcie HS 106 w Szczyrku kończyli w odmiennych nastrojach. Pierwszy z wymienionych zajął 12. miejsce, co jest jego najlepszym wynikiem w dotychczasowej karierze, natomiast drugi udział w konkursie zakończył już po pierwszej serii.
Bartosz Czyż (12. miejsce):
- Dziś w pierwszej serii wiatr nieco kręcił, ale runda finałowa była już sprawiedliwa. Moją najlepszą piątkową próbą była ta z pierwszej serii ocenianej. W drugiej nieco spóźniłem na progu i nie było już tak czysto.
- Udany start Pucharu Beskidów w moim wykonaniu. W tym momencie skacze mi się bardzo dobrze. Mam wizję, której się trzymam i póki co przynosi ona efekty. Jestem zadowolony. Myślę, że moja dyspozycja zwyżkuje. Zrobiliśmy dużo dobrej roboty i to teraz widać po wynikach.
- FIS Cup w Kuopio oceniam pozytywnie. W Finlandii skakało mi się znacznie lepiej niż przed rokiem, a i miejsca były fajne, więc nic, tylko się cieszyć.
- W ostatnich latach czy miesiącach urosłem, ale moja technika w locie się nie zmienia. Wykonałem dużo pracy z całym sztabem szkoleniowym i z każdym dniem czuję się lepszym skoczkiem.
Paweł Wąsek (43. miejsce):
- Nie wyszło to tak, jakbym sobie tego życzył. Od dłuższego czasu mam problem ze stabilizacją mojej dyspozycji, aby skoki były równe i dobre. Dziś akurat nie wyszło. Najczęściej nie mogę trafić w próg lub źle zaczynam odbicie.
Przed tygodniem polscy młodzieżowcy występowali w zawodach FIS Cup w Kuopio. Co można powiedzieć o tamtych konkursach? - Nie oceniam ich dobrze. Panowały tam dość trudne warunki. Pierwszy skok w pierwszym konkursie był całkiem fajny, ale w drugiej rundzie miałem dość duże problemy nad bulą. Zaczęło mi "zwijać" nartę, więc musiałem ratować się przed upadkiem. W drugim konkursie było przeciętnie. Nie jestem zadowolony z wylotu do Finlandii. Dodatkowo w FIS Cupie nie ma przeliczników, więc trzeba mieć szczęście do warunków wietrznych, a tam dość mocno wiało. Nie za bardzo obiekt Puijo przypasował naszemu zespołowi.
- Moje problemy z brakiem stabilizacji trwają już od Letniego Grand Prix w Wiśle. Tam wyszedł mi skok treningowy, zaś kwalifikacyjny już nie i tak się to ciągnie. Mam nadzieję, że zimą moja forma będzie już równa i na dobrym poziomie. Dotychczasową część sezonu letniego przepracowaliśmy dobrze. Zrealizowaliśmy plany, które mamy nadzieję, że zaowocują zimą.
- Przydałby się teraz spokojny trening, ale lepiej startować i jeździć niż siedzieć w domu.
Korespondencja ze Szczyrku, Dominik Formela