Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Adam Małysz: Pomysł Pucharu Beskidów spodobał się FIS

Za nami pierwsza po 28 latach przerwy edycja Pucharu Beskidów. Trzydniowe zmagania w Szczyrku, Wiśle i Frensztacie pod Radhoszczem wyłoniły zwycięzcę, którym okazał się reprezentant Polski - Klemens Murańka. O tego typu formule zawodów rozgrywanej w ramach Letniego Pucharu Kontynentalnego jeszcze w Wiśle porozmawialiśmy z dyrektorem-koordynatorem ds. skoków narciarskich i kombinacji norweskiej w PZN - Adamem Małyszem.


- Idea reaktywowania Pucharu Beskidów wyszła od Czechów, którzy od kilku lat we Frensztacie pod Radhoszczem organizują Memoriał Jiriego Raszki. Nasi południowi sąsiedzi zasugerowali połączenie sił, aby zorganizować tego rodzaju tournée. Taki pomysł spodobał się Międzynarodowej Federacji Narciarskiej, a całą sprawą bardzo zainteresował się koordynator Pucharu Kontynentalnego w FIS, Horst Tielmann. Działacz poprosił, abyśmy wskrzesili podobnego typu zawody, robiąc coś dobrego dla tego sportu. Całość udało się wcielić w życie i jakoś zorganizować. Myślę, że był to fajny pomysł i widzę szansę, aby ta tradycja odżyła na dobre - twierdzi Małysz.

Czy 39-latek pochodzący z Wisły pamięta poprzednie edycje Pucharu Beskidów? - Nie pamiętam poprzednich edycji tego turnieju. Podczas tegorocznej dowiedziałem się, że przerwa trwała aż 28 lat. Skakałem bardzo długo, ale takich zawodów nie kojarzę. Dobrze, że ta reaktywacja miała miejsce i tradycja jest kultywowana.

Jest szansa, aby ranga Pucharu Beskidów wzrosła w kolejnych latach? - Będzie ciężko. Miejsc w kalendarzu Pucharu Świata czy Letniego Grand Prix jest bardzo mało, a miejscowości chętnych do zorganizowania konkursów bardzo dużo. Władze FIS przebierają w ofertach, ale obserwują nowe pomysły w skokach narciarskich. Bacznie przyglądają się realizacji tego typu konkursów, gdzie obiekty nie są porozrzucane po Europie, lecz są położone w niewielkiej odległości od siebie. Można tu wspomnieć o Turnieju Czterech Skoczni czy dawnym Turnieju Nordyckim, który w tym roku przerodził się w Raw Air. Teraz pojawił się Puchar Beskidów, co prawda w ramach Letniego Pucharu Kontynentalnego, ale niewykluczone, że w przyszłości jego ranga wzrośnie. W Pucharze Świata są już Wisła i Zakopane, a w przyszłości być może dołączą Czesi, co pozwoliłoby na zorganizowanie ważnego turnieju w tej części Europy.

Kiedy skocznia im. Adama Małysza zostanie zamknięta w celu prac modernizacyjnych? - 21 sierpnia ruszamy z demontażem rozbiegu, a na początku września położone zostaną nowe tory najazdowe. Póki co letnie, aby jesienią można było przeprowadzać tutaj treningi na igelicie, natomiast na początku października obiekt zostanie zamknięty na 2-3 dni, żeby zainstalowano system mrożenia torów na zimę. Później będzie trzeba tylko nastrzelać sztucznego śniegu, aby w drugiej połowie listopada zorganizować w Wiśle pierwszą w historii inaugurację Pucharu Świata. Jestem coraz spokojniejszy o powodzenie tej misji.

Co można powiedzieć o tak imponującym starcie sezonu letniego w wykonaniu kadry A? - Patrzyłem na to nawet z pewną obawą. Można być bardzo zadowolonym z tego, że tylu Polaków jest tak wysoko, ale pytanie czy forma nie przyszła zbyt wcześnie? Na szczęście Stefan Horngacher zapewnił mnie, że nasi chłopacy popełniają naprawdę duże błędy i nie rozumie, czemu inne nacje skaczą jeszcze gorzej <śmiech>. Jest wiele do poprawy, więc zimą znów będziemy walczyć o najważniejsze trofea.

Radek Żidek przyniósł kadrze B nową jakość? - Taką mamy nadzieję, ale to nie jest proste. Początek był ciężki, ale wyniki w Pucharze Beskidów napawają optymizmem. Klimek czy Olek nadal popełniają błędy, ale skaczą na tyle dobrze, iż na przykład w Szczyrku o zwycięstwo walczyli między sobą. Myślę, że jakiś krok do przodu został zrobiony. Oby zima udowodniła, że zmiany były słuszne, a postęp jest zauważalny.

Korespondencja z Wisły, Dominik Formela