Stefan Hula i Piotr Żyła rozczarowani po konkursie noworocznym
Nie tak inaugurację 2018 roku wyobrażali sobie Piotr Żyła oraz Stefan Hula. Aktualny i poprzedni zimowy mistrz Polski wygrali swoje pojedynki w systemie KO, ale po przeciętnych próbach w rundzie finałowej, zajęli oni kolejno 25. i 27. miejsce.
Piotr Żyła (25. miejsce):
- W pierwszej serii konkursowej spóźniłem wyjście z progu, w drugiej było okej, ale przelatuje mi trochę do przodu i tu jest problem. Nie chcę sobie już bardziej komplikować kwestii najazdu. Było, jak było i będzie, jak będzie. Nie brakuje mi dużo, ale tak to czasem bywa, że w zawodach nie wychodzi.
- Nie spisałem jeszcze tego Turnieju Czterech Skoczni na straty. Przed nami jeszcze austriacka część, w której dalej trzeba walczyć. Wyznaję tę filozofię, że każdy konkurs odbieram jednostkowo.
- Nie wydaje mi się, abym fizycznie był zmęczony. Bardziej szwankuje pozycja najazdowa, więc trzeba odpocząć, na chwilę zapomnieć o skokach, poukładać to sobie i walczyć dalej. W Oberstdorfie czułem się rozczarowany i tutaj jest podobnie, ale co zrobić? Taki jest sport. Nie zawsze wszystko wychodzi po naszej myśli, a mi dziś nie wychodziło w ogóle. W Oberstdorfie oddałem jeszcze kilka przyzwoitych skoków, ale w Ga-Pa nie umiałem sobie poradzić.
Stefan Hula (27. miejsce):
- Niestety, w dzisiejszych skokach wkradło się zbyt dużo napięcia i to jest najgorsze, że chciałem za dobrze. Podświadomie nie było takiego luzu, jak chociażby wczoraj. Drugi skok był dużo lepszy, ale brakowało szczęścia do warunków. Czułem, jak ściąga mnie na buli i trzeba było walczyć. Sama próba była w porządku.
- Wieczór sylwestrowy spędziliśmy bardzo spokojnie. Zjedliśmy wspólną kolację, a jeszcze przed północą poszliśmy do łóżek. Obejrzeliśmy jakiś film i tyle. Bardzo długo czekaliśmy na kolację, dania były noszone w wielkich odstępach, więc zabrakło czasu na symboliczną rozgrywkę w pokera. Na rok 2018 nie mam szczególnych postanowień.
Korespondencja z Garmisch-Partenkirchen, Dominik Formela