Stefan Hula: Lądowanie w ostatnim skoku mogło być lepsze
Dla Stefana Huli dzisiejszy występ jest najlepszym rezultatem w jego dotychczasowej historii startów w Pucharze Świata. Może jednak odczuwać spory niedosyt, ponieważ do zajęcia miejsca na najniższym stopniu podium zabrakło mu zaledwie 0,3 punktu. Czy zawodnik pochodzący ze Szczyrku jest zadowolony z przebiegu rywalizacji wieńczącej weekend ze skokami narciarskimi w Zakopanem?
- Moim zdaniem pierwszy skok był super. W drugiej serii odbiłem się z progu nieco zbyt wcześnie. Jestem nieco zawiedziony, ale nie można mieć wszystkiego.
- Gdyby ktoś powiedział, że wczoraj odniesiemy zwycięstwo, a indywidualnie zakończę zawody na czwartej pozycji, brałbym to w ciemno. Wiadomo, jest niedosyt, bo podium, a nawet zwycięstwo było blisko. Dzisiejsze warunki nie były do końca sprawiedliwe. Można było skończyć bardzo źle, więc jeżeli chodzi o mnie, mogę przyznać, że jestem zadowolony z tego, co wykonałem.
- Wiatr kręcił, widać to po bonifikatach punktowych. Ostatnim zawodnikom skaczącym w finałowej serii odejmowano zaledwie po 2 punkty. Nie było łatwo. Wczorajsze warunki były zdecydowanie bardziej równe i stabilne. Każdy skakał przy wietrze o podobnej sile, natomiast dzisiaj do końca tak to nie wyglądało.
- Na pewno lądowanie w ostatnim skoku mogło być lepsze. Starałem się jednak ciągnąć tę próbę do końca. Teraz można gdybać, już tego nie cofniemy. Nie będę mógł pójść i skoczyć ponownie. Muszę to zaakceptować. Będę myślał o tym, że było blisko, lecz takie jest życie.
- To, że ruszałem ostatni, było bardzo przyjemnym doznaniem. Na belce nie denerwowałem się. Najgorzej było zaraz po lądowaniu. Po tym, gdy dowiedziałem się, że zająłem 4. miejsce, byłem zawiedziony. Z drugiej strony, to mój najlepszy rezultat w karierze.
- Już podczas Mistrzostw Świata w lotach powiedziałem, że warto czekać, być cierpliwym i ciężko trenować. Nie wiadomo, kiedy mogą nadejść pierwsze sukcesy. Trzeba walczyć do końca.
- Każdy z Biało-Czerwonych jest bardzo dobrym zawodnikiem. Fajnie, że nasza ekipa jest tak zgrana. dy ktoś z nas skoczy gorzej, to nie ma problemu - inny może skoczyć dalej. Nie mamy z tym problemu. Nie chcemy rywalizować między sobą o miejsce w czwórce. Wszyscy jesteśmy jedną drużyną i odnosimy sukcesy wspólnie. Skacząc dobrze napędzamy się wzajemnie. To jest ważne.
- Moje skoki nie są idealne. Można w nich poprawić wiele elementów. Są jednak bardzo dobre i solidne. Zdaje mi się, że we wszystkich seriach uplasowałem się w czołowej "10". To pozwala myśleć optymistycznie.
- Trener Horngacher bardzo dobrze ustala nam plan treningowy. Jest świetnym specjalistą pod względem przygotowania i motywacji. Wie, jak pobudzić człowieka do działania. Wiedziałem, że mam mocne nogi, ale on mi o tym przypomniał (śmiech).
- Od czasów juniorskich wiele zmieniło się w mojej głowie. Jeszcze wtedy, gdy trenowałem pod skrzydłami trenera Macieja Maciusiaka, przeżywałem wiele dobrych momentów. To także jego wielka zasługa. Nie zwątpił we mnie, a Stefan Horngacher pomógł skorygować pewne błędy. To teraz owocuje.
Korespondencja z Zakopanego, Dominik Formela i Piotr Bąk