Problemy finansowe Norwegów przed Raw Air
Już w piątek, 9 marca, rozpocznie się drugi w historii cykl Raw Air. Skoczkowie zmierzą się na czterech norweskich obiektach, oddając 16 ocenianych skoków w ciągu 10 dni. Gospodarze tydzień przed rozpoczęciem zmagań mówią o trudnościach z dopięciem budżetu imprezy. Mają jednak rezerwowy plan, który pomoże im zgromadzić odpowiednią kwotę.
- Nie udało nam się doprowadzić do porozumienia z dwoma ostatnimi dużymi sponsorami. To obecnie moje największe zmartwienie – stwierdził odpowiedzialny za organizację zawodów w Norweskim Związku Narciarskim Terje Lund, który w tym roku jest kierownikiem projektu pod nazwą "Raw Air".
- Staramy się to zrozumieć. Wszystkie inne aspekty mają się świetnie. Oglądalność telewizyjna stoi na bardzo wysokim poziomie, bilety wstępu na zawody sprzedają się znakomicie. Pomimo tego nadal staramy się pozyskać dodatkowych sponsorów – wyjaśnia Lund.
W ten weekend delegacja wraz z Terje Lundem uda się do Narwiku, gdzie odbędzie się wizytacja obiektów przed możliwą aplikacją do organizacji mistrzostw świata w narciarstwie alpejskim. W najbliższy poniedziałek federacja będzie mogła rozpocząć przygotowanie skoczni Holmenkollbakken w Oslo, gdzie zawodnicy rozpoczną zmagania w tegorocznym cyklu Raw Air. Organizatorzy mają nadzieję, że w tym czasie problemy z budżetem zostaną rozwiązane.
- Chcieliśmy sprzedawać kompleksowe pakiety sponsorskie, lecz nie cieszyły się one dużym powodzeniem. Zdecydowaliśmy się na wdrożenie planu B - podzieliliśmy pakiety na mniejsze. Instytucje, które udzielą nam wsparcia, będą mogły wykupić miejsca ekspozycyjne na przykład tylko w Vikersund lub w Lillehammer. Będzie to możliwe przy okazji zakupu pakietu, którego koszt wyniesie ok. 200 000 zamiast miliona koron. To, że sprzedamy pięć pakietów po 200 000 zamiast jednego za milion, nie ma dla nas znaczenia. Raw Air staje się wielką marką, która przyciąga mnóstwo fanów. Problem ze sponsorami to jedyna sprawa, która daje nam powód do niepokoju przed inauguracją. Do osiągnięcia optymalnego budżetu brakuje nam kilkuset tysięcy koron, ale nie mniej niż 1 miliona (ok. 430 000 złotych).
Jak przyznaje Lund, rynek sponsorski nie jest łatwy. Promocja norweskiego cyklu mogła rozpocząć się po wygaśnięciu zakazu wprowadzonego przez Międzynarodowy Komitet Olimpijski. Dopiero dziś ruszyły kampanie reklamowe, w których udział biorą m.in. norweskie gwiazdy – Robert Johansson, Johann Andre Forfang i Daniel Andre Tande.
- Musieliśmy uzyskać pisemną zgodę MKOl, mimo, że rywalizacja w skokach narciarskich na igrzyskach zakończyła się już ponad tydzień temu. Teraz możemy swobodnie korzystać z naszych materiałów reklamowych i plakatów promujących imprezę. Okres, w którym reklamy były zakazane, trwał aż do 28 lutego. Wiele instytucji prosiło o jego skrócenie, ale nie otrzymało pozytywnej odpowiedzi – podsumował Terje Lund.
autor: Piotr Bąk, źródło: dagbladet.no weź udział w dyskusji: 32