Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Wypowiedzi Macieja Kota i Jakuba Wolnego po kwalifikacjach w Lahti

Najmłodsi podopieczni trenera Stefana Horngachera wykonali dziś swoje zadanie, kwalifikując się bez najmniejszego problemu do niedzielnego konkursu indywidualnego na największej skoczni kompleksu Salpausselkae w Lahti (HS130). Maciej Kot po skoku na odległość 121,5 metra sklasyfikowany został na 9. pozycji, natomiast Jakub Wolny uplasował się na 19. miejscu, osiągając w ocenianej próbie 120,5 metra.


Maciej Kot (9. miejsce, 121,5 metra):

- To był trudny dzień. Warunki były całkiem stabilne, lecz dość trudne. Podczas skoków odczuwalny był lekki, boczno-tylni wiatr. Przy nisko ustawionym rozbiegu trzeba było skakać naprawdę dobrze, by odlecieć. Oddałem trzy różne skoki. W każdym skupiłem się na innych elementach. Najważniejsza teraz będzie analiza dzisiejszych prób i złożenie na ich podstawie wizji jednego, dobrego skoku. Jestem w stanie to zrobić. Najistotniejszy jest fakt, że skok kwalifikacyjny był moim najlepszym. Dzięki niemu mogę spać spokojnie.

Brat członka kadry A, Jakub Kot, wspominał, że Maciej po Turnieju Czterech Skoczni praktycznie uczył się skakać na nowo. Jak to wyglądało w rzeczywistości?

- Od Turnieju minęło sporo czasu. Przewinęło się dużo pomysłów na to, jak skakać. To, w jaki sposób wykonuję teraz próby, różni się mocno od mojego podejścia do skoków podczas niemiecko-austriackich zmagań. Wciąż jednak nie udało się znaleźć złotego środka. To bardzo dziwne w skokach. Nie jestem w stanie zastosować rozwiązań, z których korzystałem w zeszłym sezonie. Napotykam inne problemy, które w dalszym ciągu próbujemy wyeliminować. Jestem świadomy tego, że muszę znacząco poprawić pewne elementy. Cały czas walczę – to najważniejsze.

- Nie boję się wypowiadać o celach wynikowych na pozostałą część sezonu, chociaż czasem lepiej mniej mówić, a więcej robić. Gdy forma jest bardzo dobra i mamy świadomość tego, że można walczyć o wysokie cele, łatwiej mówić o tym, w jaki wynik celujemy. Teraz znajduję się na nieco innym etapie, niż w ubiegłym roku. Ciężko oczekiwać konkretnych wyników. Wszystko może się znacząco zmienić w sobotę lub w niedzielę. Możliwe, że wprowadzone zmiany dadzą podium – wtedy będę bardzo zadowolony. Mogą jednak równie dobrze spowodować, iż nie dostanę się do drugiej serii. W ciągłe poprawianie i szukanie nowych rozwiązań wpisane jest ryzyko. Odpuszczenie koncentracji na wynikach może mi pomóc w tym, by skakać lepiej w najbliższych tygodniach. Pomimo tego muszę przyznać, że poziom czołowej "10" to minimum, które będzie mnie satysfakcjonować. Do końca sezonu pozostało kilka konkursów drużynowych. Chciałbym w nich wystąpić i być mocną częścią drużyny. Wciąż walczymy o jak najwyższą pozycję w Pucharze Narodów.

Jakub Wolny (19. miejsce, 120,5 metra):

- Dzisiejsze skoki oceniam zdecydowanie na plus. Nie były może bombowe, ale całkiem w porządku. To dobre rozeznanie skoczni, w niedzielę będzie jeszcze lepiej. Warunki były dzisiaj dosyć ciężkie – większość zawodników narzekała na tylny wiatr na buli. Podmuchy pod narty pojawiały się dużo dalej, ciężko było dolecieć do tego miejsca.

- Polubiłem obiekt w Lahti. Ma stromy najazd i szybkie przejście przed progiem. Skocznia nie jest łatwa, ale takie mi odpowiadają.

- Starałem się nie myśleć o tym, że walczę o miejsce w drużynie i możliwość debiutu w zmaganiach zespołowych. Byłem świadomy, że stać mnie na dobre skoki i na to, by wskoczyć do "czwórki". Decyzję trenera akceptuję jednak w stu procentach.

- Cieszę się z powrotu do Pucharu Świata. Nie muszę już wstawać w sobotę czy w niedzielę o 6:30 rano, by zdążyć na konkurs, który zaczyna się o 9, a tak było podczas rywalizacji w Pucharze Kontynentalnym (śmiech). Mogę nieco dłużej pospać – rywalizacja w PŚ odbywa się zazwyczaj po południu lub wieczorem.

Korespondencja z Lahti, Tadeusz Mieczyński i Adrian Dworakowski