Stefan Kraft: To był wyrównany konkurs, nie licząc Kamila Stocha
Kiedy Kamil Stoch przeskakiwał obiekt Salpausselkae (HS130) w Lahti, za jego plecami trwała zażarta warta o miejsca w ścisłej czołówce. Ostatecznie, obok Polaka, na podium stanęli Markus Eisenbichler oraz Stefan Kraft. Dla Niemca i Austriaka są to najlepsze rezultaty osiągnięte tej zimy.
Markus Eisenbichler (Niemcy; 2. miejsce):
- Fizjoterapeuta mojej reprezentacji wykonał świetną robotę po sobotnim konkursie drużynowym. Miał dużo pracy nad tym, aby doprowadzić moje kolana do jak najlepszego stanu. W niedzielę nie odczuwałem żadnego bólu, co zaowocowało tak udanym startem.
- Choć moja pierwsza próba była nieco spóźniona, jestem naprawdę usatysfakcjonowany ze swojego występu. W drugiej serii chciałem odbić się nieco wcześniej. To się udało, ponieważ po wyjściu z progu towarzyszyło mi dobre czucie, poszybowałem daleko, a lot zakończyłem dobrym lądowaniem. Zdecydowanie lepszym niż w sobotę... Jestem naprawdę szczęśliwy, gdyż to mój najlepszy wynik w dotychczasowej karierze.
- To był świetny weekend. W sobotę odnieśliśmy pierwszy zespołowy triumf w bieżącym sezonie, a niedziela raz jeszcze przyniosła pozytywny dla mnie scenariusz.
Stefan Kraft (Austria; 3. miejsce):
- Powrotowi na podium towarzyszy świetne uczucie. Minęło sporo czasu od momentu, kiedy kończyłem rywalizację w czołowej trójce (Kraft po raz ostatni na pucharowym podium stał w przedświątecznym konkursie w Engelbergu - przyp. red.). To był naprawdę wyrównany konkurs, nie licząc Kamila Stocha<śmiech>.
- Początkowo byłem nieco rozczarowany, bo przegrałem z Markusem najmniejszą możliwą różnicą punktową, ale kiedy zrozumiałem, że wejdę na podium, byłem naprawdę szczęśliwy. Teraz towarzyszą mi wyłącznie pozytywne myśli.
- Po zeszłorocznych Mistrzostwach Świata, kiedy zdobyłem tu dwa złote medale, powrót do Lahti był naprawdę wyjątkowym doświadczeniem. Lubię rywalizować na tym obiekcie, a także przebywać w tym mieście. Pobyt tutaj już zawsze będzie budził pozytywne wspomnienia, dlatego tym bardziej doceniam, że to w Lahti wróciłem na podium.
Korespondencja z Lahti, Tadeusz Mieczyński