Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Wypowiedzi Wolnego i Kota po finale Raw Air 2018

Najniżej sklasyfikowanymi Polakami w klasyfikacji generalnej turnieju Raw Air 2018 byli Jakub Wolny oraz Maciej Kot. Pierwszy, dla którego był to debiut w tym wydarzeniu, nie wystartował w żadnym z konkursów drużynowych, natomiast drugi punktował tylko w Trondheim.


Jakub Wolny (27. miejsce w Vikersund; 27. miejsce w Raw Air):

- Przed zawodami wiedziałem, że ciężko będzie mi to osiągnąć, ale mocno skoncentrowałem się na ten pierwszy skok konkursowy. W efekcie, udało się pokonać 200 metrów, więc jestem zadowolony, aczkolwiek chciałoby się jeszcze dalej - mówi najmłodszy członek polskiej kadry narodowej A, który w niedzielę, lotem na odległość 205,5 metra, ustanowił nowy rekord życiowy.

- Śmialiśmy się wszyscy z mojej pierwszej próby w Vikersund (102 metry - przyp. red.)... Ja też się z niego śmiałem, ale w niedzielę było już znacznie lepiej. Skoczyłbym sobie tutaj jeszcze parę razy, ale ten turniej jest bardzo wyczerpujący. Miałem jeden kryzysowy dzień, w Trondheim, gdzie w konkursie nie miałem zbyt dużo siły. W Vikersund czułem się lepiej.

- Nie odpowiadają mi tory zakładane przez firmę Petera Riedla, które są nie tylko na skoczni w Vikersund. Są dla mnie problemem, ponieważ mam tendencję do obijania nartami boków torów, które są w tym przypadku plastikowe, co skutkuje gorszymi prędkościami najazdowymi. Przy lodowych bokach, jak będzie w Planicy, moje prędkości na progu są porównywalne do reszty stawki.

- Kamil Stoch jest dla mnie wielkim autorytetem. Nie tylko za sprawą swoich skoków, ale i wskutek podejścia do treningów i innych spraw. Bardzo się cieszę, że mam możliwość trenowania z nim w jednej grupie.

Maciej Kot (31. miejsce w Vikersund; 32. miejsce w Raw Air):

- Vikersund pokonało mnie, co najmniej, 3:0. Trudno powiedzieć co się wydarzyło, bo jeszcze nie analizowałem tej próby dogłębnie z trenerem - mówił nam zakopiańczyk tuż po zakończeniu niedzielnej rywalizacji.

- Delikatnie spóźniłem ten skok (190 metrów - przyp. red.), przez co wytraciłem trochę prędkości zaraz za progiem. Narty wyszły za wysoko i zabrały za dużo powietrza. Nie odczułem, aby był to bardzo zły skok, bo później poukładałem się w locie, ten przebiegał stabilnie i wydawało mi się, że mam całkiem niezłą wysokość. Na dole zabrakło troszkę noszenia, ale nie chcę zwalać na warunki, bo to jest najprostsze. Nie był to dobry skok, ale szkoda, że znowu zabrakło mi jednego miejsca do awansu. Być może zabrakło trochę ryzyka w pierwszej rundzie, ale miałem swoje zadania do zrealizowania, które nakreślił mi szkoleniowiec.

- Jazda na tym "rowerze" była mocno wyboista, a do tego bez siodełka, nie wchodząc w szczegóły... Raw Air był zupełnie dla mnie nieudany. Wiadomo, iż miałem jakieś nadzieje na to, że dobre i stabilne skoki mogą dać niezłe miejsce w klasyfikacji generalnej, bo to jest tu kluczem do wysokiej lokaty Tego zabrakło, były natomiast zmiany, próby i błędy. Do tego doszło nieco pecha, więc nie będę pozytywnie wspominał tego cyklu.

- Planica jest szczególnym sezon. Niezależnie kto kończy jaki sezon, i tak chce tam przyjechać. Tak jest w moim przypadku. Mam jeszcze siły i wolę walki. Planica to jest ten moment, gdzie przestanę, po raz pierwszy w tym sezonie, przejmować się wynikiem. Pojadę tam, aby skakać na luzie i cieszyć się ze skakania. W klasyfikacji generalnej i tak już nic nie ugram, więc mogę się tylko pozytywnie zaskoczyć w którymś z konkursów. Zawieść się nie zawiodę, bo te skoki i tak nie są dobre. Chętnie udam się do Słowenii, w stu procentach skoncentrowany, ale bez konkretnych oczekiwań. Nie jest to udany sezon, ale trzeba go zakończyć, aby zacząć kolejny rozdział.

- Kamil Stoch to skoczek kompletny. Skacze świetnie na skoczniach każdego typu. Od najmniejszej do największej. Tej zimy pokazał, że ma odpowiednie umiejętności do nazywania go takim zawodnikiem. Został wicemistrzem świata w lotach narciarskich, na igrzyskach olimpijskich został złotym medalistą na dużej, a na normalnej niewiele zabrakło mu do podium. Do tego wygral dwa najtrudniejsze turnieje, które zdominował. To najlepszy sezon w jego karierze. Pokazał klasę i widać, że ciągle jest w nim moc i chęć rywalizacji, pomimo przekroczenia 30 lat. Nie robi to na nim wrażenia.

Korespondencja z Vikersund, Dominik Formela