Maciej Kot: Nie akceptuję niczego, co leży poniżej moich możliwości
Pomimo zdobycia olimpijskiego brązu w drużynie, sezon 2017/2018 nie był dla Macieja Kot kolejnym krokiem naprzód. Po piątej lokacie w końcowej klasyfikacji generalnej wywalczonej przed rokiem, tym razem zakopiańczyk rywalizację w elicie zakończył na 21. pozycji.
- Ostatni konkurs wyglądał jak cały sezon. Niby skoki nie były złe, była walka, a jednak zajął odległe miejsce (Kot w niedzielę był 19. - przyp. red.). Na tle ostatnich konkursów, na obiektach do lotów narciarskich, są pewne postępy, ale nie jest to poziom, który mnie zadowala. W ostatniej próbie sezonu chciałem odlecieć i pozytywnie zakończyć zimę, ale skok nie był perfekcyjny, a do tego belka była ustawiona nisko (rezultat Polaka to 209 metrów - przyp. red.).
Czy pozostawanie w cieniu kolegów z kadry bywało frustrujące? – Samo pozostawanie w cieniu nie. Frustruje to, że mimo bardzo ciężkiej pracy każdego dnia, nie ma oczekiwanych efektów w postaci efektu. Nie akceptuję niczego, co leży poniżej moich możliwości. To jest wpisane w mój ambity charakter. Kiedy wyników nie ma, zaczynam się denerwować, za bardzo spinać i brakuje mi cierpliwości.
- Ten sezon nie był łatwy, bo pojawiły się momenty, podczas których psychicznie było mi bardzo trudno, ale walczyłem do końca. Jest sporo wniosków do wyciągnięcia z tej zimy. Teraz jest czas na analizę, aby nauczyć się czegoś nowego, po raz kolejny. Pozostaję optymistą i mam nadzieję, że ciężka praca, którą wykonałem, zaprocentuje w przyszłości i nie pójdzie na marne - mówi Kot.
- Już myślę o sezonie 2018/2019, w programie którego znajdują się Mistrzostwa Świata w narciarstwie klasycznym w Seefeld. Motywacji do ciężkiej pracy i wyrzeczeń mi nie brakuje, więc zaczynamy nową misję. Czekamy na dokładny plan przygotowań, ale już w tym tygodniu mają być treningi na siłowni, aby już wzmacniać nogi. Kilka dni odpoczynku i resetu też się przyda - dodaje dwukrotny zwycięzca zawodów z cyklu Pucharu Świata.
- Najważniejszą informacją finału sezonu było przedłużenie kontraktu ze Stefanem Horngacherem. Możemy kontynuować pracę bez potrzeby zaczynania czegoś od nowa. Ta wspaniała i zgrana drużyna zostaje razem - zakończył 26-latek.
Korespondencja z Planicy, Tadeusz Mieczyński i Dominik Formela
autor: Dominik Formela, źródło: Informacja własna weź udział w dyskusji: 23