Andreas Wellinger: Bycie blisko piłkarzy było ekscytującym doświadczeniem
Czterokrotny medalista olimpijski postanowił odpuścić domowe zawody w Hinterzarten, udając się wraz z piłkarską drużyną Bayernu Monachium na turniej do Stanów Zjednoczonych. Jak przyznał skoczek, jest zagorzałym fanem klubu z Bawarii od wielu lat, a wyjazd był spełnieniem jego marzeń. Wellinger do rywalizacji w LGP powróci najprawdopodobniej już w Einsiedeln.
- Jestem kibicem Bayernu, od kiedy pamiętam. Wyjazd z drużyną zawdzięczam sponsorom. Pomysł został zainicjowany już w kwietniu, przy okazji spotkania FCB z Borussią Dortmund. Bycie tak blisko profesjonalnych piłkarzy było dla mnie ogromnie ekscytujące – głównie dlatego, że również jestem zawodowym sportowcem. To niesamowite doświadczenie.
- Gdy byłem dzieckiem, kolekcjonowałem koszulki Bayernu. Miałem ich ponad dziesięć. Zbierałem także różne gadżety związane z klubem, np. piłki czy kubki. To bardzo cenne pamiątki dla młodych fanów. Jak większość moich rówieśników, gdy byłem mały, grałem w piłkę ze swoimi kolegami na podwórku. W naszym regionie Bayern był największym zespołem. Poczułem dużą więź z klubem już podczas pierwszej wizyty na stadionie. Moimi ulubionymi piłkarzami byli Giovane Elber, Martin Demichelis i Roy Makaay – przyznał pochodzący z Traunstein Wellinger.
Czy 22-latek jest w stanie wskazać piłkarza z aktualnego składu Bayernu, na którym mógłby się wzorować?
- Poznałem się bliżej z Arjenem Robbenem i Sandro Wagnerem podczas marketingowego eventu. Uważam za niezwykłe to, z jaką dokładnością Robben przykłada się do swoich treningów. Zdecydowanie mógłbym się od niego wiele nauczyć.
Do absencji Wellingera podczas drugiego weekendu tegorocznego Letniego Grand Prix odnieśli się polscy skoczkowie. Jak twierdziła większość z nich, tego typu okazja może przydarzyć się raz w życiu i nie dziwią się Niemcowi, że z niej skorzystał.
- To decyzja, którą ciężko podjąć. Rozumiem go, bo całe życie poświęcamy temu, aby startować i trenować. Takie sytuacje zdarzają się niezmiernie rzadko, więc czemu nie skorzystać z okazji? Teraz trwa Letnie Grand Prix. To nie są najważniejsze zawody w sezonie, więc jeżeli jego trener nie miał nic przeciwko, to nie widzę problemu. Skoki skokami, ale trzeba też urozmaicać sobie życie – stwierdził Stefan Hula.
- Nie odpuściłbym domowych zawodów, bo nasz szkoleniowiec by na to nie pozwolił <śmiech>. Niemniej, byłaby to trudna decyzja. Propozycja wylotu do Miami z drużyną Bayernu Monachium może zdarzyć się raz w życiu. Andreas to wykorzystał i gratuluję mu tego odważnego wyboru. Myślę, iż nie każdy sportowiec byłby w stanie spełnić swoje marzenia kosztem marzeń sportowych. Uważam, że zimą mu to nie zaszkodzi, bo stale trenuje na siłowni. Trochę odpocznie od skoków, szkoleniowiec przygotuje dla niego indywidualny plan, a zimą będzie silniejszy. Pozytywne wspomnienia z takich przeżyć dają sporo energii. Nie jest to na szczęście nasze zmartwienie, ale jestem człowiekiem, który jest zdania, że marzenia należy spełniać – powiedział Maciej Kot.