Dawid Kubacki i Maciej Kot na temat pierwszych letnich występów
Triumfatorzy dwóch ostatnich edycji Letniego Grand Prix, Dawid Kubacki oraz Maciej Kot, szwajcarskie Einsiedeln opuszczali z dużą dozą niedosytu. Pierwszy z nich na obiekcie im. Andreasa Kuettela (HS117), po spóźnionych skokach, nie włączył się do walki o podium, a drugi zajął lokatę pod koniec trzeciej dziesiątki, co było zdecydowanie najgorszym rezultatem z grona ekipy Stefana Horngachera.
Dawid Kubacki:
- Zawody w Szwajcarii nie skończyły się do końca po naszej myśli. Ja mam sobie troszeczkę do zarzucenia, jeśli chodzi o sobotnie skoki. Nie było jednak źle, bo Piotrek w końcu doczekał się premierowego triumfu w Grand Prix, mimo że Kamil nie oddał najwyższego stopnia podium. To naprawdę fajna sytuacja. Naszym celem są dobre skoki, a osiąganie takich rezultatów daje nam satysfakcję.
- Oba sobotnie skoki były mocno spóźnione. W serii próbnej, mimo trudnych warunków wietrznych, również oddałem złą próbę. Pod tym względem mogło być dużo lepiej, ale jest to element, nad którym będę musiał jeszcze popracować. Trzymam się tego, że pracujemy do zimy i wierzę w to, iż d tego czasu skoki będą wyglądały należycie. Teraz przyda się nieco spokojnego treningu.
- Początkowa faza LGP 2018 nie przyniosła dla mnie bardzo udanych startów. Wiem, że stać mnie na dużo lepsze skoki, ale podchodzę do tego ze spokojem. Nie napalałem się na serię zwycięstw, jak było to przed rokiem. Konsekwentnie przygotowuję się do zimy i uważam, że ta praca idzie w dobrym kierunku. Choć skoki nie są najwyższych lotów, upycham się w czołowej "10". Kiedy skoki się poprawią, wówczas będę mógł powalczyć o podia. Tak wygląda sport. Przed rokiem ja wygrywałem, teraz czas na kogoś innego.
- Nie odczuwam powodów do niepokoju. Wszystko jest na dobrej drodze. Zajmowane przez nas miejsca, przy nienajlepszych skokach, pokazują to, do czego dążymy w naszych skokach.
Maciej Kot:
- Było zalecenie od organizatorów, że sześciu Polaków na czele będzie już przesadą, więc jeden musiał skakać słabiej <śmiech>…
- Staraliśmy się zrobić kolejny kroczek do przodu. Zamierzaliśmy kontynuować pracę rozpoczętą w Hinterzarten, jednak w trakcie popełniliśmy błędy, a nie zawsze mamy stuprocentową pewność, że kolejny krok będzie właściwy i przyniesie sukces. Nie miałem dobrego czucia, a i sam pomysł taki nie był. Fakt, że nie wyszło, nie jest powodem do załamywania się. Stale podkreślam, że letnie konkursy traktujemy treningowo, więc nie był to udany trening i dzień.
- Są już pierwsze wnioski i po nadchodzącym okresie, kiedy będziemy mieli przerwę od występów, będzie można solidnie potrenować na jednej skoczni. Liczę na to, że przyjdzie czas, kiedy odnajdę właściwe czucie i pomysł. Nie jestem od tego daleko, bo jest to kwestia drobnych rzeczy. Z tego powodu zachowuję spokój.
- Wyniki kolegów nie wpływały na moje podejście do swojego skoku. To treningowe zawody, ale wiadomo, że przy świadomości poniesionych strat w pierwszej rundzie, w drugiej można sobie pozwolić na nieco większą odwagę w wykonaniu założonego zadania. Czasami jest ono nowe. Zimą zawodnik skupiałby się na wypracowanych podstawach, które dają mu dobre skakanie. Tutaj można było sobie pozwolić na koncentrację na szwankujących elementach. Próbuję realizować plan z założeniem, że wyjdzie.
- Po tym etapie startów na igelicie mam więcej odpowiedzi, niż pytań. Wyniki nie są wymarzone, ale wykonywana praca jest naprawdę dobra. Widzę poprawę, a to jest dla mnie najważniejsze. Jest blisko do dobrego skakania i teraz kluczem jest zachowanie spokoju i cierpliwości.
- Za tydzień odpoczniemy na krótkich wakacjach. Myślę, że to dobry okres na to, aby naładować fizyczne i psychiczne baterie, a następnie wrócić na skocznię ze świeżością i nową jakością. Ja i trenerzy już mamy swoje pomysły, wszystko idzie swoim torem, więc nie ma powodów do niepokoju. Każdy zawodnik ma swój indywidualny plan. Jedni potrzebują dobrze skakać już teraz, aby się odblokować i robić punkty, a ja jestem na innym etapie. Nie brakuje mi pokoju względem przyszłości.
- Tegorocznym kierunkiem wakacyjnym nie będzie, jak zazwyczaj, Chorwacja. Ostatnio było dużo podróżowania samochodem, więc zdecydowaliśmy się na podróż samolotem. Tego lata, nietypowo dla nas, wybraliśmy kierunek turecki. Stronę egejską, która przypomina greckie klimaty. Są skały i inne atrakcje, a przede wszystkim będzie dobre towarzystwo, bo jak to się mówi: nieważne gdzie, ale ważne z kim. Uważam, ze to będzie udany urlop, który pozwoli mi ze zdwojoną siłą wrócić do dalszego treningu.
Korespondencja z Einsiedeln, Dominik Formela
autor: Dominik Formela, źródło: Informacja własna weź udział w dyskusji: 2