Paweł Wąsek: Z siostrą poszliśmy w ślady ojca
Paweł Wąsek, oprócz kwestii związanych z występem we Francji, w Courchevel opowiedział nam też o powodach, które pchnęły go w stronę sportów zimowych. Jak się okazuje, narciarskie tradycje w jego rodzinie są obecne od pokoleń, a 19-latek od najmłodszych lat towarzyszył siostrze Katarzynie, która dziś jest mistrzynią Polski w alpejskim slalomie gigancie. Dlaczego Paweł zdecydował się pójść inną drogą, niż siostra? Wpływ na to miały m.in. kwestie finansowe.
- Zawody w Courchevel były naprawdę fajnie zorganizowane, niesamowite są te pokazy lotnicze. Szkoda tylko, że moje skoki nie były na równie wysokim poziomie. Dużo jeszcze przede mną pracy, ale miejmy nadzieję, że do zimy będzie już dużo, dużo lepiej. Już w Stams moje próby wyglądały słabo. O dziwo, w Courchevel było nieco lepiej, ale nadal jest dużo do poprawy, gdyż popełniam wiele błędów. Przede wszystkim mam problem przy wyjściu z progu. Przeważnie leciało mi to za bardzo do przodu. Teraz początek mam całkiem dobry, ale w drugiej fazie cofa mi się kolano i w powietrzu za szybko rozkładam narty, co sprawia, że tracę całą wysokość. Bez odpowiedniej wysokości trudno osiągnąć tu dobre odległości - komentuje Wąsek.
Na pewno skaczę aktualnie gorzej niż w Wiśle, tam moje skoki były jednymi z lepszych tego lata. Teraz pogubiłem się i muszę znaleźć to dobre czucie z Wisły. Nadal pracujęteż nad wagą, muszę zrzucić około 1,5 kilograma - dodaje podopieczny Macieja Maciusiaka.
Paweł Wąsek pochodzi ze sportowej rodziny, a narciarstwo alpejskie zawodowo uprawia jego siostra - Katarzyna.
- Z siostrą staramy się nawzajem motywować, chociaż dużo z nią się nie widuję, bowiem narciarstwo alpejskie ciężko jest trenować w Polsce, więc Kasia dużo przebywa we Włoszech. Czasem jednak do siebie dzwonimy. Na początku oboje uprawialiśmy narciarstwo zjazdowe. Poszliśmy w ślady ojca, który również był narciarzem, ale ze względu na kontuzję musiał zakończyć karierę - opowiada członek kadry B.
- Dziadek był trenerem skoków narciarskich, sam również kiedyś skakał, więc pociągały mnie skoki. Również finansowo dla moich rodziców byłoby trudno, gdybym ja również chciał być alpejczykiem, bo to dyscyplina, w której za prawie wszystko trzeba sobie samemu płacić. Siostra oddała jakieś skoki, ale ostatecznie została przy narciarstwie zjazdowym - wspomina Wąsek.
- W lecie nie skupiam się na wynikach, a zależy mi po prostu na tym, aby wykonać swoje cele treningowe, podnieść poziom skoków i liczę na to, że wrócę przynajmniej do tego czucia, jakie miałem podczas LGP w Wiśle - zakończył 19-latek.
Korespondencja z Courchevel, Dominik Formela
autor: Dominik Formela, źródło: Informacja własna weź udział w dyskusji: 4