Peter Prevc powrócił na skocznię
Zdobywca Kryształowej Kuli za sezon 2015/16 pojawił się w tym tygodniu ponownie na skoczni, wracając po przerwie spowodowanej rekonwalescencją po zabiegu stawu skokowego. Jak przyznał w długiej rozmowie z portalem dnevnik.si, jest pewien, że będzie w stanie powrócić do mistrzowskiej dyspozycji.
Po sezonie zimowym 2017/18 Prevc przeszedł zabieg usunięcia zwyrodnienia kostnego w stawie skokowym. Rehabilitacja miała potrwać tylko miesiąc, lecz zbyt szybki powrót do intensywnego treningu spowodował, iż konieczna była druga operacja, przez co Słoweniec musiał opuścić sezon letni.
Popularny "Pero" pierwsze skoki po przymusowej przerwie oddał na najmniejszych skoczniach kompleksu w Kranju. Miały one stanowić przetarcie przed czwartkowym treningiem, który odbył na 60-metrowym obiekcie w Villach.
- Pojawiłem się na skoczni po raz pierwszy od kilku miesięcy. Wszystko poszło zgodnie z planem, byłem zaskoczony, że od razu wróciło odpowiednie czucie. Nie czułem się stremowany. W Kranju zjawiłem się wcześnie rano, gdy na skoczniach nie było nikogo innego. Nikt nie widziałby, gdyby podczas prób cokolwiek poszło nie tak – powiedział 26-latek.
Czy zabieg lewego stawu skokowego był dla członka klubu SK Triglav Kranj konieczny? – Ruchliwość mojej lewej kostki nieco zmniejszyła się w ostatnich latach. Operacja została wykonana po to, aby powstrzymać ten proces. W minionych sezonach potrzebowałem nieco więcej czasu, aby odpowiednio przygotować się do rywalizacji. Często zdarzało się, że odczuwałem spory ból, kładąc się wieczorem do łóżka. Badanie rezonansem magnetycznym wykryło zrost kostny, który ograniczał moje ruchy. Wykonany zabieg poprawił w znaczącym stopniu mobilność stawu.
- Po operacji dość szybko wróciłem do treningu. Zwiększałem stopniowo obciążenie, lecz prawdopodobnie nieco się z tym pospieszyłem. Wykryto u mnie przewlekły stan zapalny. Nie odczuwałem żadnego bólu, zauważałem jedynie niewielki obrzęk, który znikał kolejnego dnia. Okazało się, że nastąpiła infekcja bakteryjna, która zmusiła mnie do powrotu na stół operacyjny. Następnie przeszedłem kurację antybiotykową, która trwała sześć tygodni.
Czy najstarszy z braci Prevców nie obawia się o to, czy niedawno operowany staw skokowy wytrzyma obciążenia spowodowane wieloma próbami treningowymi? – Przez ostatnie dwa tygodnie stopniowo zwiększałem obciążenie kostki i nie było żadnych negatywnych reakcji. Po każdym treningu oraz kolejnego dnia obserwuje, jak zachowuje się staw. Dopiero kilka dni po pierwszych próbach przekonam się, jak zareagował na skoki.
Jak zawodnik przetrwał okres, podczas którego był pozbawiony możliwości treningu na pełnych obrotach? – Musiałem być bardzo ostrożny. Przez pewien czas nie mogłem nawet stanąć na nodze. Kuracja bardzo mnie osłabiła, nie tylko fizycznie, ale również mentalnie. Czułem, że jestem wobec tego stanu bezradny. W tych trudnych miesiącach mocno wspierała mnie rodzina. Czas spędzony z moim niedawno narodzonym synem sprawiał, że czułem się o niebo lepiej. Kiedy z nim przebywam, nie jestem w stanie być smutny. Dzieci przynoszą wiele radości skoczkom. Ojcostwo ma pozytywny wpływ na dwóch moich rodaków – Jerneja Damjana i Roberta Kranjca. To samo dotyczy Norwega, Andreasa Stjernena.
Czy ostatni czas był dla rekordzisty Słowenii w długości lotu najgorszym w karierze? – Nie. Gorzej było w 2012 roku, gdy złamałem obojczyk podczas zawodów na skoczni mamuciej w Oberstdorfie. Byłem wówczas w dobrej formie, jednak przedwcześnie musiałem zakończyć sezon. W tym roku znalazłem się w trudnej sytuacji, bo nie wiedziałem, jak to wszystko się rozwinie. Badania krwi nie wykazywały żadnej infekcji, natomiast specjaliści stwierdzili, że konieczny jest ponowny zabieg oraz antybiotykoterapia.
- Mogłem liczyć w tym czasie na wiele osób. Moi sponsorzy nie zostawili mnie w trudnym momencie. W naszej drużynie narodowej kilku zawodników boryka się z problemami zdrowotnymi. Oprócz mnie, kłopoty dotknęły ostatnio Tilena Bartola i Zigę Jelara. W przeszłości kontuzjowani byli także Robert Kranjec i Jaka Hvala. Profesjonalne uprawianie sportu wiąże się ze sporym ryzykiem. Gdy ciało zbliża się do granicy możliwości, nietrudno o kontuzję.
Prevc nawiązał również do kontuzji Kamila Stocha, która wyeliminowała go z rywalizacji na starcie sezonu 2014/15. Następna zima była dla Polaka jeszcze bardziej nieudana, jednak potrafił przezwyciężyć swoje słabości i osiągnąć wielkie sukcesy w kolejnych sezonach. – Jego przykład naprawdę mnie motywuje. Stoch udowodnił, że można powrócić na szczyt po kontuzji. Jeśli tacy skoczkowie jak on czy Robert Kranjec potrafili wrócić po znacznie bardziej poważnych urazach, nie ma powodu, abym ja tego również nie dokonał.
Słoweniec, pomimo, że ma dopiero 26 lat, rozpocznie niedługo już swój jedenasty sezon w seniorskiej stawce. W którą stronę zmierzają jego zdaniem skoki narciarskie w dzisiejszych czasach? – W ostatnich latach ogromny nacisk kładzie się na wagę zawodników oraz rozwój sprzętu. Dotyczy to zwłaszcza kombinezonów, które są projektowane tak, aby skoczkowie nabierali jak największej prędkości – oczywiście po to, by skoki były coraz dłuższe. Co do wagi, jednego mogę być pewien - moja jeszcze nie jest optymalna. Powinienem zrzucić jeszcze parę kilogramów.
Czy Peter, jako najstarszy z rodzeństwa, ma wpływ na kariery swoich braci, Cene i Domena oraz siostry – Niki? – Nie chcę się zbytnio wtrącać. Pytam tylko, jak się czują, czy są zadowoleni. Cieszę się z każdego ich sukcesu. Pomimo tego, że Nika ma dopiero 13 lat, niedawno wygrała zawody dla dziewcząt do lat 16.
Początek sezonu zimowego już niedługo. Czy dwukrotny medalista olimpijski z Soczi snuje już plany startowe? – Bardzo ciężko będzie mi powrócić podczas inauguracji Pucharu Świata w Wiśle. Do tego czasu pozostał niewiele ponad miesiąc. Poza tym, najpierw muszę udowodnić, że zasługuję na miejsce w kadrze na PŚ. Jeśli zajdzie taka potrzeba, na początku będę startował w Pucharze Kontynentalnym. Trenuję po to, aby pojawić się ponownie wśród najlepszych. Jest to dla mnie główna motywacja do ciężkiej pracy. Zdaję sobie jednak sprawę, że w tym sezonie będzie mi ciężko osiągnąć sukces – podsumował podopieczny trenera Gorazda Bertoncelja.