Kadrowicze Horngachera podsumowują weekend w Engelbergu
Podczas przedświątecznych zawodów z cyklu Pucharu Świata wszyscy polscy skoczkowie poszerzyli swój dorobek punktowy w sezonie 2018/2019. Choć nie wszyscy zrobili to dwukrotnie i prezentowali stabilną dyspozycję, każdy ze skoczków prowadzonych Stefana Horngachera mówi o poczynionych krokach do przodu, które dobrze nastrajają przed kolejnymi wyzwaniami trwającej zimy.
Dawid Kubacki (5. miejsce):
- Nie skupiam się na opiniach krążących o stylu mojego skakania w Internecie, więc nie mogę się do tego odnieść, ale w Engelbergu pracowałem nad swoim. Wydaje mi się, że niedzielny konkurs potwierdził, iż metoda małych kroczków sprawdza się, a skoki są coraz lepsze. Bardzo jestem z tego powodu zadowolony, a nasza dwójka na podium podkreśla, że były to udane zawody.
- Choć warunki pogodowe zmieniały się z dnia na dzień, oba konkursy były w zasadzie równe. Nie można mówić, żeby w czasie trwania serii ocenianych było niesprawiedliwie. Moim zdaniem było tutaj miarodajnie.
- Jestem zadowolony z piątej pozycji, gdyż wykonałem swoją pracę, a wynik w miarę to odzwierciedla. Pozostaje pracować dalej. Zanim udamy się na Turniej Czterech Skoczni, czekają nas jeszcze Mistrzostwa Polski w Zakopanem, czyli najważniejsze zawody w sezonie <śmiech>… Nastroje są dobre, a jak wiadomo, Polska będzie mistrzem Polski.
- Nie zastanawiam się nad tym, jak powstrzymać Ryoyu Kobayashiego, bo wystarczy skakać dalej od niego. Po prostu. Przed nami kolejne konkursy, podczas których będzie trzeba oddawać dobre skoki i nie ma co się nad tym rozwodzić.
W tym sezonie dobrze na zimowych arenach radzą sobie m.in. Natalia Maliszewska i Monika Hojnisz. Czy skoczkowie znajdują wolne chwile na śledzenie poczynań przedstawicieli innych dyscyplin zimowych? – Gdzieś to do nas dociera, choć często bocznymi źródłami, bo nie zawsze mamy możliwość śledzenia ich rywalizacji, ale serdeczne gratulacje, bo sukcesy polskich sportowców zawsze radują serce. Takie wyniki dają pozytywnego kopa, choć sami też potrafimy go sobie dać.
Jakub Wolny (22. miejsce):
- Cieszy fakt, że powróciłem na miejsce punktowane, ponieważ w Niżnym Tagile nieco się pogubiłem. Po powrocie z Rosji mieliśmy zgrupowanie w Zakopanem, gdzie moje próby wyglądały znacznie lepiej. W sobotę, w Engelbergu, nie udało mi się wrócić na właściwe tory, z których rozpoczynałem ten sezon, ale niedziela była krokiem do przodu.
- Awans do runy finałowej dał mi dużo spokoju i pewność siebie, czego zabrakło w sobotę. W niedzielę rano odbyłem wartościową rozmowę z trenerem Horngacherem. Szkoleniowiec tak mnie zmotywował, że pokazałem się ze znacznie lepszej strony.
- Co jeszcze mogę poprawić? Chociażby nieco luźniej dojechać do progu, mocniej popchać z niego nogą, a w powietrzu bardziej płasko prowadzić narty. Dobrze, że teraz czeka nas jeszcze trochę spokojnego treningu, podczas którego będzie można to dopracować.
- Mistrzostwa Polski są ważnym punktem w kalendarzu sezonu zimowego. Wiadomo, że chciałoby się posiedzieć jeszcze trochę w domu, ale fajnie, że są te zawody. Cóż, taka jest ta praca, ale ja się cieszę na tę rywalizację.
- Doszły do nas wieści, że Aleksander Zniszczoł wywalczył dodatkowe miejsce startowe na Turniej Czterech Skoczni. To dobra informacja, że udało mu się tego dokonać. Im więcej nas skacze, tym więcej pożytku dla wszystkich. To wzmacnia grupę. Ja do TCS podchodzę jak do każdych kolejnych zawodów. Nie jadę tam raczej po końcowy triumf, więc nie mam potężnych celów wynikowych. Zamierzam pokazać swoje umiejętności.
Stefan Hula (27. miejsce):
- Jakie były moje skoki w ten weekend? Zależy jak na to patrzeć. Ja starałem się skupić na swoich zadaniach, bo nie da się przeskoczyć kilku poziomów, choćby do czołowej "10". Dyspozycję trzeba budować systematycznie, a po drodze realizować cele, które daje mi trener, a także te indywidualne.
- Brakuje niewiele, aby skoki były dłuższe, ale brakuje… Ze spokojem staram się podchodzić do skoków, a z próby na próbę czułem się lepiej. Może poza sobotnią rundą finałową. W niedzielę było już całkiem fajnie. Wszystko powoli zaczyna się składać w dobrą całość.
- Zawody w Engelbergu pokazują siłę naszej ekipy. Teraz na topie są Piotrek z Kamilem, a i Dawid wskoczył do ścisłej czołówki. Super, że jako drużyna jesteśmy mocni, bo to jest istotne. Bardzo dobrze, że Olek Zniszczoł powiększył kwotę startową na Turniej Czterech Skoczni. W końcu o to chodzi, aby chłopacy z kadry B walczyli w Pucharze Kontynentalnym, a następnie dołączali do Pucharu Świata. To tylko wzmocni polskie skoki. Ja na TCS nie stawiam sobie konkretnych oczekiwań, bo i po co? To tylko dodatkowa presja.
Maciej Kot (42. miejsce):
- Mój niedzielny skok konkursowy z pewnością nie był spowodowany złymi warunkami wietrznymi. Ta próba jest wynikiem błędu na progu. Po sobocie chcieliśmy zmienić małą rzecz, żeby było jeszcze lepiej i w kwalifikacjach zrobiłem to, czego ode mnie oczekiwano. Ten skok był jednak zbyt ostrożny i kontrolowany. W zawodach miało być nieco luźniej i pozytywnie zaryzykować, ale to się nie opłaciło. Poziom pewności siebie i liczba stabilnych skoków nie wystarczyły do tego, aby wyszło to zupełnie swobodnie.
- Forma sportowca nigdy nie jest prostą linią idącą do góry, bądź w dół. To zawsze jest lekka sinusoida, ponieważ dyspozycja raz wzrasta, a raz opada. Najważniejsze, aby ten spadek nie był większy niż progres. To musi falować, jednak każda kolejna górka musi przewyższać poprzednią. Dziś był delikatny dołek, ale i tak nie tak głęboki, jak w Ruce czy Niżnym Tagile. Ważne, że czuję, co poszło nie tak. Czuję to i wiem, co trzeba zrobić w kolejnych skokach.
- W ten weekend panowały bardzo różne warunki. To pewne utrudnienie dla zawodników, którzy cały czas nad czymś pracują i szukają dobrego czucia. Dziś na rozbiegu było zupełnie inaczej niż w dwóch poprzednich dniach. Tory nie były już tak szybkie, wskutek padającego deszczu ze śniegiem, a to wpływało na problemy z ustawieniem identycznej pozycji najazdowej. Do tego doszły inne warunki wietrzne. To pokazuje, że bardzo szybko trzeba adaptować się do nowych warunków i okoliczności, bo takie rzeczy mogą się zdarzyć, a to później premiuje najlepszych.
- Mój kombinezon nie jest bronią. Wiadomo, że nie mogę o tym mówić zbyt dużo, ale jest to pewna reakcja na wydarzenia z początku sezonu. Ten materiał jest nieco inny, co ułatwia pewne rzeczy w powietrzu.
- Podobnie jak reszta kadrowiczów, wezmę udział w Mistrzostwach Polski. Będzie to dla nas kolejny dzień treningowy, a także dobra pobudka po okresie świątecznym. Uważam to za wartościowy test przed Turniejem Czterech Skoczni. W moim przypadku trudno o oczekiwania wynikowe, ale podczas tej długiej przerwy sporo może zmienić. Ja daję sobie czas na wielkie cele i skupiam się na dalszej pracy. Przede wszystkim oczekuję zrobienia kolejnego kroku do przodu. Mam nadzieję, że w każdym z konkursów uda mi się walczyć i oddawać po dwa skoki, które dadzą mi radość. Na klasyfikację generalną chciałbym spojrzeć po Bischofshofen i stwierdzić, że jest dobrze.
Rozmowy z Piotrem Żyłą i Kamilem Stochem znajdziecie kolejno >>>TUTAJ<<< oraz >>>TUTAJ<<<.
Korespondencja z Engelbergu, Piotr Bąk
autor: Dominik Formela, źródło: Informacja własna weź udział w dyskusji: 10