Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Kamil Stoch komentuje 32. wygraną w karierze!

Drugie zwycięstwo polskiego skoczka w sezonie 2018/2019 stało się faktem! Kamil Stoch wygrał niedzielny konkurs lotów narciarskich w Oberstdorfie, co jest jego 32. pucharowym triumfem w zawodach rangi Pucharu Świata. Stoch nieprzerwanie od 2011 roku wygrywa choć jeden konkurs w danym roku kalendarzowym!


- Brakuje mi słów… To był zwariowany weekend z dużą dawką lotów, a i pogoda nie rozpieszczała nas na sam koniec. Pomimo śniegu i wiatru, czułem się dziś pewnie. Nie dało się odczuć żadnych czynników, które mogły przeszkodzić nam w dobrym skakaniu i czerpaniu radości z długich lotów.

Trenerzy Stefan Horngacher i Grzegorz Sobczyk byli wyraźnie zadowoleni już z pierwszego skoku, który dawał piątą pozycję na półmetku. Czy zawodnik widział reakcję trenerów? - Widziałem i też miałem świadomość, że to był dobry skok. Warunki nie były sprzyjające… Spodziewałem się, że za bulą będzie mnie odciągać od zeskoku, jak dzieje się to przy udanych skokach. Tymczasem zaczęło mnie do niego przyciągać. Tak czasami bywa, bo wystarczy zmiana nie tyle kierunku wiatru, co termiki. Przy krótkim rozbiegu czasami nie ma szans odlecieć dalej.

- W końcu doczekałem się 32. zwycięstwa i warto było tak długo czekać. Cały czas chciałem być cierpliwy, ale bywały momenty, kiedy denerwowało mnie wszystko dookoła. Wiedziałem, że do dobrej dyspozycji brakuje niewiele, ale nadal coś umykało. Sami wiecie, że bywało różnie… Dziś czerpałem radość ze skakania, dobrze się bawiłem i wygrałem zawody.

Co oznacza wielokrotnie powtarzany przez Kamila Stocha zwrot o potrzebie wykonania dobrej pracy? – Dobra praca oznacza konieczność skupienia się na swoich zadaniach, a nie myśleniu o wygrywaniu, bądź gonieniu rywali za wszelką cenę. Na oddanie super skoku składa się wiele rzeczy, a na najwyższym poziomie minimalne błędy robią dużą różnicę. Można wskakiwać na podium, a popełnienie małego błędu powoduje wypadnięcie z czołowej "10".

- Od początku weekendu brakowało mi stabilizacji, bo kręciło mną w powietrzu, a na lotach narciarskich nie ma zmiłuj. Jeżeli coś jest nie tak, wówczas pewność siebie gaśnie, a następstwem tego są coraz większe błędy. Trzeba być maksymalnie skoncentrowanym, aby latać daleko. Dziś miałem dla kogo wygrać. W świat poszła już dedykacja dla małżonki, która 3 lutego obchodzi urodziny. To taka wisienka na torcie.

- Do mistrzostw świata w Seefeld pozostało jeszcze kilka konkursów, a po drodze różnie może być. Będę tonował dziennikarskie zapędy, ale pozytywne jest to, że z każdym dniem nasz zespół rósł w siłę. Każdy z nas coś ulepszał i szedł w górę. Dzięki temu, na sam koniec, w czterech zameldowaliśmy się w czołowej "6". Jeszcze brakuje nam dwóch dobrych zawodników, ale myślę, że Stefan Hula i Maciej Kot dojdą jeszcze do solidnej dyspozycji. Nie wykluczam też Pawła Wąska, który potrzebuje nabrać jeszcze nieco doświadczenia. Jeśli zaczną skakać trochę lepiej to będziemy mogli czuć się jeszcze pewniej.

- Bardzo lubię skocznie w Lahti i Willingen, gdzie odbędą się następne zawody, choć te obiekty nie wybaczają żadnych błędów i też potrafią sprawiać trudności. Pojadę tam z uśmiechem na twarzy i pozytywną energią, zwłaszcza po takim weekendzie.

Dziewiąty rok kalendarzowy z co najmniej jednym pucharowym triumfem to efekt przepisu na sportową długowieczność? - Można próbować jakichś taktyk, ale ja w każdym skoku staram się dać z siebie wszystko. Każda próba może przynieść tyle samo radości, zwłaszcza na tak dużych obiektach. Nie siedzę jednak z założonymi rękoma i każdego roku trenuję coraz ciężej, bo coraz trudniej jest mi podnosić poziom. Jak długo to potrwa? Nie mam pojęcia. Mam świadomość w jakim jestem wieku, chociażby podając komuś dowód osobisty <śmiech>… Czuję się doświadczonym zawodnikiem. Są jednak sytuacje, w których nie do końca sobie radzę i tak pewnie pozostanie do końca mojej kariery. Dużym plusem, dla mnie, jest to, że z wieloma umiem sobie radzić. Doświadczenie zawsze będzie pomagać, bo niektóre sytuacje wymagają ich szybkiego rozwiązania oraz odnalezienia swojego systemu.

Korespondencja z Oberstdorfu, Dominik Formela