Polski akcent w amerykańskiej kadrze na MŚ w Seefeld - "Inspiracją był Adam Małysz"
Sztab trenerski reprezentacji Stanów Zjednoczonych zdecydował się wystawić podczas Mistrzostw Świata w Seefeld zespół w konkursie drużynowym. W obliczu problemów kadrowych sklecenie czwórki skoczków nie było jednak rzeczą prostą. Michael Glasder dopiero wraca na skocznię po problemach zdrowotnych, a William Roads zrobił sobie przerwę od skoków. W tej sytuacji do znanych z występów w Pucharze Świata Kevina Bicknera i Caseya Larsona dołączy Andrew Urlaub oraz, mający polskie korzenie, Patrick Gasienica.
Patrick pochodzi z wyjątkowo usportowionej i mocno związanej ze skokami podhalańskiej rodziny, której część wyemigrowała w poszukiwania szczęścia za wielką wodą. Urodził się w 1998 roku w Stanach Zjednoczonych. Ojciec kontynuował za oceanem rozpoczętą w Polsce karierę skoczka i pasją do nart zaraził swojego syna. Swoje trzy grosze dorzucił, a jakże, Adam Małysz - Skoki narciarskie zacząłem uprawiać w wieku około 6-7 lat - opowiada młody skoczek - To sport od pokoleń obecny w mojej rodzinie. Mój dziadek był skoczkiem, tata był skoczkiem, wujek skakał na nartach. Od kiedy tylko pamiętam podziwiałem mojego ojca w locie i chciałem robić to samo co on. Ale ogromną inspirację stanowił dla mnie również Adam Małysz. Patrzyłem na niego z prawdziwym podziwem i marzyłem, by kiedyś skakać tak pięknie jak on - przyznaje młody zawodnik, który zdjęciem zrobionym niegdyś z polskim superskoczkiem podzielił się w ostatnich dniach na jednym z portali społecznościowych.
Ojciec Patricka, Albert Gasienica, do dziś nie potrafi się rozstać ze skocznią i startuje w zawodach weteranów. W całej swojej karierze zawodniczej zdobył jednak tylko jeden punkt Pucharu Kontynentalnego. Ambicje jego syna, który jak dotąd w "Kontynentalu" najwyżej uplasował się na 41 miejscu, sięgają znacznie wyżej. - Stawiam sobie wysokie cele. Chcę w przyszłości startować w Pucharze Świata i zdobywać w nim punkty. Widzę to, że stale się rozwijam i robię postępy, co jest efektem naprawdę ciężkiej pracy. Oczywiście najwyżej na liście moich celów, do których będę dążył, są igrzyska olimpijskie. Nie może być inaczej. Co do założeń na najbliższe tygodnie to liczę na dobry start w Seefeld i pobicie mojego rekordu życiowego, który wynosi 138 metrów. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że nie poprawię go podczas imprezy w Austrii, ale mam nadzieję zakończyć ten sezon startem w Planicy i tam powalczyć o życiową odległość.
W tym sezonie zimowym Gasienica zajął 9 i 12 miejsce podczas zawodów FIS Cup w Park City. W czołowej trzydziestce "trzecioligowych" zmagań znalazł się także przed kilkoma tygodniami w Planicy. W krótkim czasie przeskoczył poziomem kilku swoich kolegów aspirujących do reprezentowania USA, co nie umknęło uwadze amerykańskich szkoleniowców - Oczywiście powołanie na mistrzostwa w Seefeld było dla mnie niespodzianką. Cieszę się, że trenerzy dostrzegli moją ciężką pracę. Gdzieś tam z tyłu głowy tliła się nadzieja, ale starałem się o tym za dużo nie myśleć, tylko robić swoje. Jestem bardzo wdzięczny za otrzymaną szansę reprezentowania mojego kraju na tak ważnej imprezie - cieszy się syn polskich emigrantów.
Daleki kraj w Europie Środkowej będący ojczyzną rodziców nie jest Patrickowi bynajmniej obcy - Moi rodzice pochodzą z Zakopanego. W mojej rodzinie wszyscy mówią po polsku. Ja dużo rozumiem, gorzej jest z prowadzeniem rozmowy. Pracuję jednak nad tym, chcę w dobrym stopniu opanować polski język. Z Polską cały czas mam kontakt, moi dziadkowie nadal mieszkają w Zakopanem, a ja dwa lata temu spędziłem tam kilka miesięcy. Mogę powiedzieć, że kocham Polskę - zakończył reprezentant USA na mistrzostwa w Seefeld.
autor: Adrian Dworakowski, źródło: Informacja własna weź udział w dyskusji: 29