Adam Małysz analizuje problemy Kamila Stocha
Rozczarowany swoim występem w konkursie drużynowym Kamil Stoch nie był w stanie skomentować dziś swoich skoków na Vikersundbakken. O sytuacji trzykrotnego mistrza olimpijskiego porozmawialiśmy z innym wybitnym zawodnikiem z naszego kraju - Adamem Małyszem.
Na pytanie "Co dzieje się z Kamilem Stochem?" nie znał odpowiedzi nawet trener reprezentacji Polski. Czy dyrektor koordynator ds. skoków narciarskich i kombinacji norweskiej w PZN wie, co może być przyczyną regresu formy lidera naszej kadry?
– Nie dziwię się Stefanowi Horngacherowi, że nie zna odpowiedzi na to pytanie, bo tego chyba nikt nie wie. To tkwi tylko i wyłącznie w głowie Kamila. Musi przemyśleć pewne sprawy, jednak nie pod tym kątem, że jest aż tak źle. Jego skoki nie są fatalne, lecz ciężko sprawić, by uległy diametralnej zmianie dzięki jednej korekcie. To jednak możliwe, nawet z dnia na dzień.
Czy trzykrotny mistrz olimpijski może już odczuwać zmęczenie bieżącym sezonem? – Nie wiem. Jeszcze podczas treningów w Oslo widać było, że prezentuje się dobrze. Wszystko załamało się po drużynówce, w której na zły skok złożyły się jego błędy oraz niekorzystne warunki. Od tamtego momentu to w nim siedzi, a Kamil nie może się pozbierać. Jego skoki są różne – raz jest nieźle, innym razem zdecydowanie słabiej. To bardzo ciężkie. Sam przeżywałem takie chwile i wiem, co on w tym momencie czuje. Ciężko jest go nawet teraz pocieszyć. Myślę, że musi sam przemyśleć teraz pewne rzeczy i poukładać wszystkie klocki tak, by przede wszystkim czerpać przyjemność z lotów.
Skoczek z Zębu przyznał po konkursie drużynowym w Oslo, że zepsuł skok w rywalizacji zespołowej po raz kolejny. Czy możliwe, że ta sytuacja została w jego głowie na dłużej? – Mogło to mieć jakiś wpływ. Jego forma właśnie po rywalizacji na Holmenkollbakken nieco się posypała. Próby, jakie oddaje od tamtej pory, nie są takie, jakich by oczekiwał.
– Myślę, że największą presję wytwarza na sobie on sam. Nie można się mu jednak dziwić. Masz świadomość, że jesteś ostatni na górze. Wszyscy koledzy skoczyli dobrze, a ty zawaliłeś pierwszą próbę. W głowie wówczas panoszą się myśli, jak zrobić, by w drugiej się poprawić. To jest bardzo ciężkie. Trudno sobie to wyobrazić, nie przeżywając tego.
– Jeśli chodzi o kwestie związane z techniką, to muszę przyznać, że ciężko je wytłumaczyć – nie tylko laikowi, ale również doświadczonemu zawodnikowi czy trenerowi. Jego dyspozycja fizyczna jest bardzo dobra, lecz technika po prostu nie funkcjonuje poprawnie. Jest spięty, zbyt mocno chce to kontrolować. Nie skacze na luzie i nie przynosi mu to frajdy. Nie dziwię się mu, bo ciężko czerpać przyjemność z takich skoków.
Kamil Stoch jest typem perfekcjonisty. Jeżeli na skoczni radzi sobie nieco gorzej, od razu wkrada się nerwowa atmosfera. – To prawda. Jest to też w pewnym stopniu wina nas wszystkich. Utrzymuje cały czas bardzo wysoką formę, a my oczekujemy od niego, by był jeszcze lepszy. To trudne zadanie. Należy dać mu trochę swobody, luzu psychicznego, aby mógł się odrodzić.
Czy w momencie, w którym na skoczni nie wszystko wychodzi jak należy, brak konieczności rozmowy z dziennikarzami daje zawodnikowi pewną swobodę psychiczną? – Jak najbardziej. Chwała dla was, że odpuszczacie. Znam to doskonale. Jest to istotne w szczególności, gdy sam zawodnik nie wie, jak wytłumaczyć swoje słabe występy przed tysiącami czy milionami kibiców. Myślę, że polskie media są coraz bardziej kulturalne. Gdy widzą, że skoczek nie jest nawet w stanie rozmawiać, same odpuszczają. Mogę wam za to szczerze podziękować.
Korespondencja z Vikersund, Dominik Formela
autor: Piotr Bąk, źródło: Informacja własna weź udział w dyskusji: 66